TABLICZKA ZNAMIONOWA BUTLI
Od początku planowałem przenieść część danych fabrycznych z odciętej podstawy na butlę. Chciałem to zrobić przy pomocy farby, ale sprawa byłaby technicznie dość trudna, bo aby wyglądało to estetycznie, trzeba by wykonać odpowiedni szablon i najlepiej użyć aerografu. Byłoby to dość pracochłonne i szczerze mówiąc nie wiem jak poradziłbym sobie z wycięciem takiego szablonu. Wykorzystałem specjalną "maszynkę" do wyciskania naklejek-napisów firmy DYMO, którą parę lat temu kupiłem w Lidlu. Miałem jeszcze akurat czarną taśmę. Myślę, że wyszło to całkiem fajnie i czytelnie.
UCHWYT DO PRZENOSZENIA
Do przykręconych do obudowy kątowników metalowych dociąłem odpowiedniej długości odcinek drewnianego wałka o średnicy 28mm. Po oszlifowaniu papierem ściernym, pomalowałem go lakierobejcą w kolorze orzecha. Bardzo lubię ten rodzaj lakieru, dość głęboko penetruje drewno i tworzy satynową bądź połyskliwą powłokę (przy większej ilości warstw). Przy malowaniu ważne jest, by dobrze rozprowadzić ją pędzlem, bo miejsca gdzie pozostanie grubsza warstwa lakieru, będą ciemniejsze. Na dwóch końcach wbiłem niezbyt głęboko po jednym gwoździu, dzięki czemu mogłem pomalować cały element za pierwszym i zarazem ostatnim razem (za jeden gwóźdź można go powiesić na sznurku, a drugim obracać). Pomalowanie zabezpieczyło drewno przed brudzeniem oraz zdecydowanie podniosło walory estetyczne uchwytu, który tworzy ciekawy, naturalny akcent tej mocno industrialnej konstrukcji.
Otwory wierciłem w wałku po umieszczeniu go we właściwym miejscu między kątownikami i ściśnięciu długim ściskiem stolarskim. Miejsca otworów nie pokrywają się z osią wałka - gdyby się pokrywały, to wystawałby on ponad kątowniki. Tym bardziej pod kątem wytrzymałości znaczenie ma użycie metalowych obejm, zresztą dodatkowe małe wkręty, ustalające pozycję wałka, wkręcane były pawie przy jego powierzchni. Wkręty z łbem sześciokątnym, których użyłem, są dość długie, co także korzystnie wpływa na wytrzymałość. Trzeba było jednak starannie wiercić otwory, by wyszły w miarę równolegle do osi. Sześciokątny gwint gwarantuje bezproblemowe wkręcenie.
DODATKOWY ODWADNIACZ
W kolejnym etapie zamontowałem odwadniacz do obudowy przy pomocy metalowego kątownika oraz długich śrub M3. Wkręciłem do niego na wejściu króciec do podłączenia węża elastycznego, a na wyjściu szybkozłączkę do przewodu pneumatycznego 8mm, oczywiście na taśmie teflonowej. Po raz kolejny wymyślona przeze mnie obudowa umożliwiła mi łatwe wbudowanie w sprężarkę elementu.
PRZEWÓD TŁOCZNY
Wlot i wylot z agregatu tworzą rurki, do których można podłączyć jedynie elastyczne węże zamocowane przy pomocy metalowych obejm ślimakowych. Ktoś posiadający możliwości lutowania mógłby pokusić się przylutowanie jakiejś złączki, ja niestety takich możliwości nie posiadam. Problem generalnie polega na tym, że rurki są gładkie i wąż może się z nich ześlizgiwać, zwłaszcza przy wyższym ciśnieniu. Na razie jedynie oczyściłem je z farby do gołej miedzi drobnym papierem ściernym.
Trochę nie pasował mi kąty pod jakimi wychodziły z agregatu, bo od początku staram się zminimalizować wystawanie czegokolwiek poza obrys obudowy. Rurki są wykonane z miedzi, choć wydaje mi się, że rurka tłoczna jest bimetaliczna, tzn. posiada rdzeń stalowy. Najpierw częściowo wygiąłem rurki przy pomocy niewielkiego młotka delikatnie je nim uderzając w odpowiednim kierunku. Jednak tą metodą nie da się dużo zdziałać, bo rurka zgina się w miejscu utwierdzenia, czyli zaraz przy ściance agregatu, w którą jest wlutowana. Zbyt mocne jej zgięcie może spowodować jakieś pęknięcie skutkujące nieszczelnością, czyli w zasadzie trzeba by szukać nowego agregatu. Metoda, którą zastosowałem, jest prosta i daje oczekiwany efekt. Do gięcia rurek użyłem płaskich kluczy oczkowych. Im większego oczka użyjemy tym kąt gięcia jest łagodniejszy. Aby ładnie ukształtować łuk, można najpierw użyć klucza z większym, a potem z mniejszym oczkiem. Dzięki tej metodzie wygiąłem rurki tak jak chciałem, a przynajmniej rurkę tłoczną, bo nie mam jeszcze papierowego filtra powietrza i nie do końca wiem, jak go umieszczę w obudowie.
Agregat połączyłem wężem elastycznym z odwadniaczem, natomiast przewodem pneumatycznym (o średnicy zewnętrznej 8mm) odwadniacz z zaworem zwrotnym. Od odprężnika do zaworu odpowietrzającego pociągnąłem przewód pneumatyczny 6mm.
ELEKTRYKA - POŁĄCZENIE AGREGATU Z PRESOSTATEM
Na przewodzie zamocowałem odpowiednie końcówki, które dodatkowo zabezpieczyłem osłonkami termokurczliwymi. Połączenie agregatu, pozystora oraz kabla widać dokładnie na zdjęciu. Przewód brązowy - fazowy, przewód niebieski - neutralny, przewód żółto-zielony - ochronny (uziemienie). Drugi koniec kabla podłączyłem do presostatu, przy pomocy jego zacisków (końcówki nie były potrzebne).
Podłączenie kabla elektrycznego do agregatu poprzedziło przygotowanie osłony, którą zrobiłem z małej puszki podtynkowej. Zamocowałem ją do agregatu przy pomocy śruby przykręconej do metalowego elementu, służącego do mocowania oryginalnej obudowy. Z drugiej strony "trzyma" ją przechodzący przez nią kabel, biegnący do presostatu.
W obrysie obudowy zmieściłem także włącznik, który zamocowałem metalowym, dłuższym niż w przypadku odwadniacza, kątownikiem. Włącznik dla wygody umieszczony jest maksymalnie wysoko. Śruby mocujące do kątownika zabezpieczyłem taśmą izolacyjną, bo dotykający śruby kabel spowodowałby pojawienie się napięcia 230V na obudowie (!).
W KOŃCU MOŻLIWE JEST WYKONANIE PIERWSZYCH PRÓB FUNKCJONOWANIA.
Pozostałe części relacji:
[1][2][3][4][5][6][7][8][9][10][11][12][13][14][15][16][17][18][19][20][21][22][23][24]
Z wielkim zainteresowaniem śledzę ten cykl. Wygląda świetnie, ale wkroczyłeś chyba już w kategorię cenową, pozwalającą kupić jakiś w miarę wypasiony kompresor do aerografu - może nie oryginalna Iwatę czy coś w tym stylu, ale na pewno lepsze od Maxa:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie koszty mocno poszybowały w górę. Przyczyny dopatrywałbym się jednak w tym, że generalnie staram się nie iść na skróty. Nie wszystkie elementy, które zastosowałem są niezbędne, wiele rzeczy można by zrobić taniej lub prościej.
UsuńCo do opłacalności, to sprawa wygląda trochę inaczej niż napisałeś. Oczywiście, że są tańsze i całkiem dobre kompresory, ale nie są to urządzenia analogiczne, a tylko porównując koszty z cenami analogicznych kompresorów można ocenić opłacalność. Uznani producenci sprzedają profesjonalne kompresory oparte na właśnie takich olejowych agregatach, ale ich ceny są sporo wyższe niż kwota osiągnięta w tym projekcie. Przykładowo: Revell Omega 39134 ~1400zł, HTC 20A ~1600zł, HTC 25A ~1850zł. Więc opłacalność wyszła na poziomie 50%. Gdyby zmieścić się w kwocie powiedzmy 350zł, którą uważam jednak za dość ralną, jednak przy sporych wyrzeczeniach funkcjonalno-estetyczych, to udałoby się zejść do poziomu 25%.
Kompresory Iwaty zaczynają się od jakiegoś 1000zł i są to bezolejowe tłokowce, czyli o głośności na poziomie 35÷38dB można zapomnieć.
Myślę, że jak doprowadzę ten projekt do końca, to zrobię dokładne zestawienie elementów i kosztów, co może być pomocne w analizach opłacalności takiego przedsięwzięcia.
Generalnie projekt potraktowałem jako rodzaj wyzwania i już teraz mam z niego sporo satysfakcji, która jest rzeczą bezcenną :).
Moim zdaniem temat jest rewelacyjny, a wykonanie bardzo czyste. Fajne jest to, że to nie jest z Chin :)
Usuń