SKRĘCANIE ARMATURY
W zasadzie wszystkie części już są, więc w końcu mogę zacząć montaż końcowy. Mimo, że nie sprawia to takiego wrażenia, nic w pudełku nie znalazło się przez przypadek, bo dość mocno się nagłówkowałem w temacie armatury. Oczywiście montaż zweryfikuje pewne założenia - oby obyło się bez wielkich niespodzianek. Na "pierwszy ogień" poszedł kolektor główny, czyli odcinek o większej średnicy, do którego będą dołączone pozostałe elementy. O elementach składowych pisałem w WARSZTAT - Projekt "Kompresor" [7], ale tytułem uzupełnienia dodam, że średnica złączek tworzących kolektor (3/8"), wynika z wielkości gwintu na wyjściu zaworu zwrotnego (najmniejszego jaki udało mi się dostać - dwa gwinty 3/8" + odprężnik 1/8"), redukcja na 1/4" następuje dopiero na wejściu do presostatu.
Taśma teflonowa jest dla mnie nowością, więc najpierw postanowiłem wykonać kilka próbnych połączeń. Trzeba troszkę poćwiczyć, aż dojdzie się do wprawy przy nawijaniu taśmy na gwint zewnętrzny, ale nie jest to sprawa trudna. Należy nawinąć ją dość ciasno, tak aby się nie marszczyła i we właściwym kierunku, tak aby przy wkręcaniu nie odwijała się. Generalnie zasada jest taka, że taśma nawinięta na gwint zewnętrzny, ma na nim w trakcie skręcania być nieruchoma, by wkręcający się gwint wprowadzał ją w złącze. Złączki hydrauliczne mają nawet specjalne nacięcia na gwincie zewnętrznym, ale pneumatyczne takich nacięć nie posiadają, więc staranne, dopasowane nawinięcie ma kluczowe znaczenie. Dodatkowo dobrze jest takim gwintem z nawiniętą taśmą pokręcić, chwytając go w dwa palce, oczywiście we właściwym kierunku, by taśma dobrze się do gwintu dopasowała, nie marszczyła się przy wkręcaniu i aby ułatwić sobie rozpoczęcie wkręcania.
Jeśli chodzi o ilość warstw taśmy, to robiłem trzy, po czym skręcałem do oporu (dość mocno) złączki przy użyciu płaskich kluczy. Problem pojawia się jednak w przypadku łączenia elementów, które mają być skręcone ze sobą pod odpowiednim kątem, a zdarza się to dość często. U mnie ważne było uzyskanie kąta prostego pomiędzy trójnikami, a także odpowiednie ustawienie kolanka (nawet kąt ustawia zaworu zwrotnego ma znaczenie). W przypadku takich połączeń trzy warstwy to może być za mało, bo skręcając pod takim kątem jaki potrzebujemy raczej nigdy nie będzie to skręcenie "do oporu", przez co połączenie będzie zbyt słabo skręcone (może ono być nieszczelne, bądź położenie złączek względem siebie będzie można dość łatwo zmienić, nawet przypadkiem). Złączki powinny być skręcone raz, a porządnie i o ile możemy je później lekko dokręcić, to nawet lekkie odkręcenie powoduje konieczność ponownego nawinięcia "świeżej" taśmy. Z tego co czytałem, są specjalne taśmy teflonowe gwarantujące szczelność przy odkręceniu do 45 stopni, więc utrata szczelności połączenia przy nawet lekkim jego rozkręceniu nie jest moim wymysłem.
Rozwiązaniem problemu jest nawinięcie większej ilości warstw taśmy (4÷5), tak by już od samego początku skręcania wyczuwalny był spory opór. W przypadku łączenia dwóch trójników nyplem (o dwóch gwintach zewnętrznych), skręcałem je równocześnie, gdyż w ten sposób łatwiej było uzyskać właściwy kąt i jednocześnie skręcić oba połączenia równomiernie. Gdybym najpierw mocno wkręcił nypel do jednego trójnika, a potem nakręcał drugi trójnik na nypel, to właściwy kąt mógłbym uzyskać przy zbyt słabym skręceniu drugiego złącza. A dowiedzieć się w trakcie skręcania, że nie da się wykonać jeszcze jednego pełnego obrotu do uzyskania właściwego kąta, skutkuje koniecznością ponownego nawinięcia taśmy. W przypadku skręcania kolanka, które było ostatnim elementem kolektora, właściwy kat oraz mocne skręcenie (zapewniające szczelność) warunkowała odpowiednia ilość nawiniętej taśmy, co udało się osiągnąć chyba dopiero za trzecim razem.
Największe obawy wzbudza u mnie wytoczona złączka do butli, która jest kiepskiej jakości. Taśmę teflonową na gwint stożkowy nawinąłem jako jeden kawałek (spiralnie) i dość grubo, bo im gorszej jakości gwint, tym należy użyć większej ilości taśmy. Powstały na końcu nadmiar uciąłem nożyczkami. Zawór wkręciłem przy użyciu 30-centymetrowego "szweda" tak mocno, jak tylko byłem w stanie trzymając butlę.W przypadku szybkozłączek uszczelnionych oryginalnie o-ringiem, również nawijałem taśmę, ale z uwagi na krótki gwint, przycinałem ją na odpowiednią szerokość przed nawinięciem. Dołączony do kolektora zawór odcinający 3/8" zakończyłem tłumikiem hałasu - będzie on służyć do spuszczania powietrza ze zbiornika oraz ewentualnego odwaniania układu.
Pewną innowacją z mojej strony (choć można to nazwać równie dobrze nadgorliwością), jest zastosowanie uniwersalnej pasty uszczelniającej MULTIPAK. Zdecydowałem się użyć dodatkowo taśmy uszczelniającej w celu większej pewności uzyskania szczelnych połączeń. Po prostu nie wyobrażam sobie demontażu zbiornika wraz z armaturą, w celu doszczelnienia jakiegoś połączenia, w dodatku rozkręcenie pewnych złączy wymaga rozkręcenia innych (kolejność skręcania ma znaczenie). Pasta jest tłusta, co widać po nałożeniu jej na papier (teflon jest odporny na tłuszcze). Ja użyłem jej do natłuszczenia gwintu wewnętrznego w złączu. Natłuszczenie gwintu zewnętrznego powoduje obracanie się na nim nawiniętej taśmy teflonowej, w zasadzie nie da się jej dobrze nawinąć i taśma nie wkręca się w złącze. Nie chodzi o to by pasty było dużo, jej nadmiar wnikał w wycior do czyszczenia aerografu, którym rozprowadzałem pastę po gwincie. Generalnie nie wiedziałem, czy to będzie dobry pomysł, ale próbne złącza wykonane zarówno bez pasty jak i z pastą przekonały mnie do tego. Po wykręceniu widać było, że taśma wkręcona w natłuszczony pastą gwint nie miała żadnych zadarć, ani zaciągnięć. Dodatkowo w moim odczuciu pasta ułatwiała skręcanie zwłaszcza gwintów z dość dużą ilością nawiniętej taśmy. Uważam, że jej wpływ jest pozytywny. Cena: 10,50zł (tubka 50g, UNIPAK, Dania).
MULTIPAK - jasnoszara, nietwardniejąca pasta uszczelniająca, której głównymi składnikami są minerały występujące w naturze oraz olej parafinowy. Pastę stosuje się razem z pakułami lnianymi do uszczelniania połączeń gwintowych w instalacjach gazowych, wody pitnej, CWU, CO, instalacjach pary wodnej, sprężonego powietrza i tym podobnych.
W kolejnym etapie zająłem się wkręcaniem armatury w czwórnik presostatu. Wlot powietrza następuje od dołu z kolanka kolektora. Po bokach zamontowałem zawór bezpieczeństwa, manometr oraz wyprowadzenie powietrza na reduktor (i dalej na aerograf). Montaż manometru o przyłączu 1/8" musiał nastąpić przez redukcję 1/4" na 1/8", ale nie chciał się w nią wkręcić głębiej niż na ~3mm. Przydał się gwintownik z niedawno zakupionego zestawu - dzięki przegwintowaniu udało się wkręcić manometr głębiej, by jak najmniej wystawał. Na manometrze, po zdjęciu dekielka, zaznaczyłem na tarczy nastawę zaworu bezpieczeństwa czerwonym pisakiem niezmazywalnym.
Na wyjściu na reduktor umieściłem zawór odcinający, gdyż nie mam zaufania do szczelności szybkozłączek z przewodami elastycznymi. Zamknięcie tego zaworu mam nadzieję będzie skutecznie utrzymywać ciśnienie w zbiorniku, tak by nie trzeba było za każdym razem napełniać zbiornika od nowa, zwłaszcza przy częstym wykorzystywaniu sprężarki. To także jest jeden z powodów zaplanowania przeze mnie całkowicie metalowego kolektora. Zakładając całkowitą szczelność skręcanych złączy, szczelność dwóch zaworów odcinających oraz zaworu bezpieczeństwa, ewentualnej utraty powietrza mogę spodziewać się jedynie od strony zaworu bezpieczeństwa (gumowa uszczelka). Tyle teorii - jak będzie, to się okaże. Kolektor wraz z presostatem i pozostałymi elementami waży równo jeden kilogram, czyli 10 kg własnie zostało przekroczone.
Wstępne skręcenie całości pokazuje jak wygląda układ magazynująco-rozprowadzający sprężone powietrze. Mnie się bardzo podoba :)
Kibicuję :)
OdpowiedzUsuń