Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Inne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Inne. Pokaż wszystkie posty

2015-11-28

INNE - Black Friday 2015


Jestem trochę zaskoczony jak silnie Black Friday jest promowany w madiach i jak ostro wchodzi do sklepów zarówno stacjonarnych jak i internetowych. Niestety w większości przypadków szum ten nijak się ma do atrakcyjności rabatów i jeszcze pewnie sporo wody w Wiśle upłynie zanim dożyjemy uczciwych akcji tego typu. Co prawda nie w piątek, ale w ostatnią środę zapewniłem sobie iście czarnopiątkowe poprawienie humoru. Okazja trafiła się na forum Wargamera, gdzie na kilku kramikach pojawiła się atrakcyjna oferta wyprzedaży materiałów modelarskich, narzędzi i bardzo ciekawych modeli do Bolt Action firm Artizan, Die Waffenkammer, Blizkreig, które bardzo szybko się rozeszły. Jako, że sprzedawca był z Krakowa i zależało mu na czasie, szybko sfinalizowaliśmy transakcję.

W rączki wpadły mi cztery pędzle Winsor&Newton Series 7 Miniature (00, 0, 1 i 2), których zdroworozsądkowo nigdy nie zamierzałem kupować, a teraz będę miał okazję samemu przekonać się, czy faktycznie są takie och, ach, naj i wogle :). Za cztery zapłaciłem 84zł zamiast 121zł (wg krakowskiego sklepu "Szał dla plastyków", w którym zresztą przez poprzedniego właściciela zostały kupione). Do tego wyhaczyłem cleaner do aerografów Vallejo w dużej butli 200ml za 14 zamiast 26zł, thinner Vallejo 60ml - 10 zamiast 19zł, no i coś czego zawsze byłym bardzo ciekaw, ale jakoś nie mogłem zdecydować się na zakup - Mr.Surfacer 1200 wraz dedykowanym do niego thinnerem w dużej butli 250ml - za uwaga: 10+12zł zamiast 23+43zł. Za całość zapłaciłem 130 zamiast 232zł, a więc 44% taniej. Dla mnie był to świetny, iście czarnonpiąkowy deal, choć okraszony pewną zadumą nad faktem, że ktoś tak z dnia na dzień zmuszony był zrezygnować z hobby i spieniężyć swoje zasoby.

2015-10-29

INNE - Promocja / wyprzedaż WZR / FOW / WARLORD GAMES na cdp.pl


Uwaga, jeszcze tylko dwa dni trwa promocja figurek i akcesoriów do Warzone Resurrection i artykułów do Flames of War. Trafiłem na to całkowicie przypadkiem i dzielę się informacją - ceny atrakcyjne, a do tego DARMOWA WYSYŁKA! Towar już trochę przetrzebiony, ale jeszcze sporo rzeczy jest. Można wyhaczyć figurki do FOW i zestawy farb od Battlfrontu za pół ceny (wychodzi ~5zł za farbkę). Wszystko działa - sam sprawdziłem.


WYPRZEDAŻ FLAMES OF WAR


PROMOCJA WARZONE RESURRECTION


W promocji jest też kilka rzeczy od Warlord Games:

PROMOCJA WARLORD GAMES

2015-02-14

INNE - Prosty sposób na rozwalające się podręczniki


Z trwałością klejonych podręczników różnie bywa, nawet te na pierwszy rzut oka porządne wydane potrafią gubić kartki. Jest bardzo proste rozwiązanie, które może nie jest jakieś odkrywcze, ale rozwiązuje problem definitywnie, a poza tym ciągle trafiam na ogłoszenia sprzedaży rozwalonych podręczników, więc może warto o nim wspomnieć. Wystarczy użyć dużego biurowego zszywacza i książka nigdy nie powinna się rozpaść. Ze zszyciem cienkich podręczników do FOW'a nie miałem żadnego problemu. Są różne wielkości takich zszywaczy, podobnie jak zszywek, których długość trzeba dobrać do grubości konkretnego podręcznika. Po zszyciu zszywki można zaklepać młotkiem na gładko.


Gorzej było ze znacznie grubszym mini podręcznikiem głównym. 15mm kredowych kartek to jednak trochę za dużo. Poradziłem sobie z tym w ten sposób, że otwory wywierciłem milimetrowym wiertłem (przy pomocy muliszlifierki i stojaka wiertarskiego Proxxon'a), a odpowiedniej długości zszywki zszywki zaklepałem młotkiem. Zszyłem go już jakiś czas temu (nie mam z tego zdjęć) i trzyma się świetnie. Po wierceniu otworów trochę średnio to wyglądało, dlatego grzbiet okleiłem białą okleiną.


Jeśli ktoś nie ma dostępu do takiego zszywacza w pracy, to warto popytać znajomych i poprosić o przysługę. 

2014-12-01

INNE - Dzień Darmowej Dostawy (2.12.2014)


UWAGA!!!

Przypominam wszystkim (a w szczególności tym, którzy jeszcze nie wiedzą), że drugi grudnia to w coraz większej ilości sklepów internetowych DZIEŃ DARMOWEJ DOSTAWY!!!

Z krakowskich sklepów (w których kupuję i które mogę polecić) w akcji biorą udział:

agtom.eu - świetnie zaopatrzony w farby i chemię sklep modelarski
bard.pl - wydawca/hurtownia/sklep z grami i wszelkimi akcesoriami

W Bardzie zamówienia można składać już dzisiaj od godziny 16, a w Agtomie promocja działa także od dzisiaj, ale dla zakupów powyżej 100zł (jutro bez ograniczeń).

2014-11-24

INNE - Farby, pasty i pędzle w sieci LIDL (od 27.11)


Oferta "Dla małych plastyków" w sieci LIDL od 27 listopada

Tym razem w ramach cyklu "Dla małych plastyków" od 27 listopada w sieci sklepów LIDL można znaleźć kilka ciekawych rzeczy w przyzwoitych cenach. Jakość produktów spod marki 'CREA BOX Marbau' powinna być zadowalająca (wyprodukowane w Niemczech przez firmę Marbau GmbH - parę miesięcy temu kupiłem zestaw farb akrylowych 5x80ml w promocji za 15zł zamiast 20 - to typowe gęste "tubkowe" akryle jak w sklepach dla plastyków). Półlitrowa butla czarnego akrylu może być bardzo wydajna do makiet jeśli jest tak gęsty jak ten z zestawu, który posiadam. Ja na pewno przyjrzę się pędzlom nylonowym i rozważę zakup past akrylowych.

2014-11-07

INNE - Laserowe wskaźniki od The Army Painter'a


Wczoraj buszując po jednym ze sklepów internetowych trafiłem na świetne wskaźniki laserowe, które najwyraźniej The Army Painter wprowadził niedawno do swojej oferty. Będą one dostępne dopiero od 20 listopada, ale już teraz można zamówić je w przedsprzedaży za 23,90zł. Nie wiem jaką cenę ustali wolny rynek, ale ta wydaje się z jednej strony niezbyt duża, a z drugiej mało atrakcyjna jak na przed sprzedażową, jeśli skonfrontuje się ją z ceną 6,99$, figurującą na stronie AP.

EDIT: W innym krakowskim sklepie znalazłem po 17,90zł (jeden dostępny od ręki, drugi na zamówienie).



Co do samych wskaźników, to o ile 'MARKERLIGHT' jest zwykłym laserem, choć podobno lepszym od popularnej masówki, bo mocniejszym i dobrze widocznym nawet w intensywnym dziennym świetle (wg recenzji zamieszczonej na stronie talkwargaming.com), to 'TARGETLOCK', jest czymś co do tej pory wydawało mi się, że spotkać można jedynie w poziomicach, itp. Pewnie skuszę się na oba, ale z niecierpliwością czekam na laser liner'a, gdyż jego zastosowanie w grach jest po postu strzałem w dziesiątkę. Z racji, tego, że sprzęt póki co jest jeszcze niedostępny, powyżej zamieszczam kilka zdjęć ze strony producenta, a poniżej link do videorecenzji na youtubowym kanale 'Fleet Signal'.

2014-09-07

INNE - Planszówkowy przerywnik [5] - Carcassonne - Nowy 'BIG BOX' w przedsprzedaży


CARCASSONNE 'BIG BOX' 5

Plotki zasłyszane na czerwcowym zlocie fanów gry w Krakowie o planowanym nowym i bardzo atrakcyjnym starterze Carcassonne okazały się jak najbardziej prawdziwe. Od niedawna można go zamawiać w przedsprzedaży w różnych sklepach internetowych w bardzo atrakcyjnej cenie ~160zł (cena regularna będzie wynosić najprawdopodobniej 200zł). Według Barda - polskiego wydawcy gry - premiera planowana jest na 15 września.

ZAWARTOŚĆ ZESTAWU

W pudełku będzie można znaleźć podstawową wersję gry, cztery duże dodatki, jedno mini rozszerzenie oraz dwa dodatkowe limitowane zestawy pionków (fioletowe i różowe).

"Carcassonne" - podstawa
72 płytki terenu
1 tor punktacji
6 płytek punktowych 50/100
48 podwładnych w 6 kolorach

"Karczmy i katedry" - duży dodatek
18 płytek terenu
6 dużych pionków podwładnych

"Kupcy i budowniczowie" - duży dodatek
18 płytek terenu
20 żetonów towarów
6 budowniczych
6 świń

"Owce i wzgórza" - duży dodatek (najnowsze rozszerzenie gry wydane na wiosnę 2014)
18 nowych płytek terenu
18 żetonów owiec i wilków
6 pasterzy w 6 kolorach graczy

"Koło fortuny" - duży dodatek (niedostępny w sprzedaży, choć można zdobyć samodzielne niemieckie wydanie za około 100zł)
12 żetonów terenu
1 drewniany pionek, który gracze przesuwają po kole fortuny
1 plansza z kołem fortuny; posiada pola początkowe i nowe akcje do wykonania w grze

"Rzeka" - mini rozszerzenie ("Rzeka II" dostępna jest w dużym dodatku pt. "Hrabia, Król i Rzeka", będącym zbiorem kilku mini rozszerzeń).

Pionki - zestaw pionków dla 7 i 8 gracza (w dwóch limitowanych kolorach, co ważne zawierają nowy pionek pasterza z dodatku "Owce i wzgórza").

JAK WYKAZAĆ SIĘ SPRYTEM I TANIO KUPIĆ STARTER

Kupując grę w Bardzie, można otrzymać 151 punktów w programie lojalnościowym, czyli 15,10zł, o które można obniżyć ceny produktów zamówionych w przyszłości. Można też wykorzystać aktualną kampanię promocyjną aplikacji mobilnej Allegro i zyskać kupon wartości 20zł. Promocja pojawia się ostatnio dość często i działa (potwierdzam) - więcej szczegółów TUTAJ (aktualna trwa do jutra, tj. 8 września do północy). W skrócie polega na tym, że dokonując zakupu przez komórkę lub tablet za dowolnie małą kwotę w opcji "kup teraz" (najlepiej czegoś co i tak mieliśmy kupić), otrzymujemy kupon wartości 20zł, dzięki któremu możemy obniżyć cenę następnych zakupów powyżej 100zł i kupić 'Big Box'a' za 145zł z przesyłką na przykład na TEJ aukcji. 

CZY WARTO?

Moim zdaniem zakup jest bardzo opłacalny, zwłaszcza w przedsprzedażowej cenie, a w połączeniu z kuponem Allegro to już jest mistrzostwo świata pod kątem opłacalności. Z pewnością jest to świetna propozycja dla osób zaczynających przygodę z tą grą, ale i dotychczasowi gracze mogą się na nią skusić z powodu bardzo grywalnego, ale do tej pory ciężkiego do zdobycia (i drogiego!) dodatku "Koło Fortuny". Właśnie dlatego szarpnąłem się na to pudło :). Zostawię sobie jeszcze limitowane pionki, a resztę sprzedam bratu (jest chętny) lub wystawię na Allegro. Raczej nikt nie zdecyduje się na odsprzedaż "Koła Fortuny", bo większość kupi 'Big Box'a' jako starter lub właśnie specjalnie ze względu na ten dodatek. 

DLA KOGO TA GRA?

Carcassonne polecam wszystkim szukającym czegoś stosunkowo prostego i przyjemnego, ale przede wszystkim grywalnego, by móc sobie czasem pograć w coś z żoną, dziećmi lub pozostałą rodziną na przykład na familijnych, weekendowych spotkaniach. Dużą zaletą jest to, że rozgrywkę można zacząć w zasadzie natychmiast, bo przygotowanie do gry sprowadza się jedynie do wybrania dodatków, wymieszania kafelek i położenia kafelki startowej na środku stołu. Pozostaje jedynie ułożyć po jednym pionku na torze punktów, a pozostałe położyć przed sobą i można zaczynać grę!

Zainteresowanym polecam krótki, bo niespełna trzyminutowy, angielskojęzyczny filmik, świetnie objaśniający podstawowe zasady tej sympatycznej gry, w której nawet powergamerzy znajdą niezłe pole do rywalizacji.


Zachęcam do oceny posta przy pomocy aktualnie testowanego "gwiazdkowego" systemu ratingowego.

2014-08-19

INNE - Wczuwanie się - Kontekst historyczny na przykładzie OiM i "Potopu"

ASPEKTY BITEWNIAKOWEGO HOBBY

Bitewniakowe hobby zawsze dzieliłem na pięć, ściśle związanych z daną grą, kategorii: zbieranie, malowanie, dłubanie, granie i wczuwanie (się). Być mistrzem we wszystkich, to byłoby coś, jednak to raczej duża rzadkość. Ja akurat jestem dobrym zbieraczem, granie nie zawsze robi mi dobrze, z prawdziwym malowaniem cały czas nie mogę ruszyć, za to lubię sobie podłubać i powczuwać się. Z jednej strony nie jest dobrze być sędzią we własnej sprawie, ale każdy chyba wie najlepiej, jak w jego przypadku taki "rachunek sumienia" wygląda bez samodecepcji*.

Jeśli chodzi o zbieranie, to sprawa jest prosta: wyłóż kasę, kup, postaw na półkę/wrzuć do pudełka/schowaj przed żoną i już masz. Z malowaniem też jest dość prosto: kup farbki, znajdź czas na pomalowanie tak jak potrafisz i gotowe. Dłubanie - piękna sprawa - konwersje, makiety, etc. (temat rzeka, mój ulubiony). Z graniem jest trochę gorzej: zrób rozpiskę, znajdź czas, znajdź miejsce, znajdź przeciwnika i graj (gorzej, bo samemu sobie człowiek nie pogra, a zbierać, malować i dłubać można i w pustelni). Wczuwanie - również nieprosty temat, bo dla jednych jest bardzo ważne (o ile nie najważniejsze), to dla innych może być całkowicie bez znaczenia. Co ważne, wczuwać można się samotnie, lub grupowo (co ma miejsce w wielu zakątkach internetu).

*) Samodecepcja - uwaga, nowe słowo! (nie ma go w Google), od ang. 'self-deception' (Self deception is defined as the act of lying to yourself or of making yourself believe something that isn't really true).

SUBIEKTYWNA KATEGORYZACJA "BITEWNIAKOWCÓW"

Na podstawie powyższego, dość czytelnego podziału bitewniakowego hobby, można zauważyć, że fanem bitewniaków można być w różny sposób*, np.:

zbieram / nie maluję / nie gram / wczuwam się 
(zaangażowany kolekcjoner bez zdolności malarskich)
zbieram / maluję / nie gram / wczuwam się 
(zaangażowany kolekcjoner)
zbieram / nie maluje / gram / nie wczuwam się 
(gracz skupiony tylko na graniu, często powergamer)
zbieram / maluję / gram / nie wczuwam się 
(gracz skupiony na graniu, ale także esteta, czasem powergamer)
zbieram / nie maluję / gram / wczuwam się 
(zapalony gracz bez zdolności malarskich)
zbieram / maluję / gram / wczuwam się 
(zapalony gracz)
nie zbieram / nie maluje / nie gram / wczuwam się 
(dawny gracz, którzy sprzedał swoje armie, ale interesuje się co w trawie piszczy)

Jak widać wariantów jest sporo, aż się prosi zacytować Marksa: „Każdy według swych zdolności, każdemu według jego potrzeb” :). 

*) "Dłubią" z założenia w mniejszym lub większym stopniu wszyscy.

WCZUWANIE (SIĘ)

Ten aspekt bitewniakowego hobby chciałbym poruszyć, gdyż jak widać powyżej, jednym jest on całkowicie niepotrzebny, a inni nie wyobrażają sobie bez niego tego hobby. Oczywiście można by nakreślić linię podziału między bitewniakowcami, grającymi w gry historyczne, a tymi którzy grają w gry osadzone w wymyślonych realiach. Ale czy ci pierwsi się wczuwają, a ci drudzy nie? Nie - ta linia podziału tego nie dotyczy, rozdziela jedynie źródła historyczne, będące materiałami źródłowymi dla tych pierwszych, od fluffu, będącego biblią* dla tych drugich. Czyli generalnie zagadnienie sprowadza się do tego, że albo jako gracze wczuwamy się w realia historyczne lub fluff bitewniaka, albo nie, przy czym to drugie jest oczywiście pewnym pójściem na łatwiznę, choć może wynikać po prostu z braku potrzeby. Jeśli jednak nie chcemy hobby sprowadzić jedynie do beznamiętnego grania, sięgamy do źródeł. I o ile w przypadku wyimaginowanych światów jesteśmy skazani na pewną pulę fluffu przygotowanego przez producenta, bądź jeśli gra funkcjonuje długo na rynku także opracowanego przez fanów (lepszej lub gorszej jakości) 'funfluffu', to w przypadku gier historycznych źródła  historyczne są w zasadzie nieprzebrane.

Osobiście uważam, że w zdecydowanej większości przypadków wybór gry historycznej wiąże się z większym lub mniejszym (ale jednak) zainteresowaniem historią. Oczywiście cześć wyborów opiera się na dostępności graczy w okolicy, dobrej promocji, czy wręcz modzie na coś. To skutkuje być może tym podziałem na wczuwających się i tych jedynie grających, dla których kontekst jest sprawą bardziej lub mniej drugorzędną. Ale sytuacja ta powoduje jedno - w gry historyczne grają ludzie o różnym poziomie wiedzy historycznej oraz różnej percepcji historii. Dlatego tematem ważnym w tym kontekście jest dostęp do materiałów źródłowych o różnym, niekoniecznie naukowym, czy akademickim poziomie.

Podręczniki mimo, że zwykle grube i pięknie wydane, pozostawiają często pewien historyczny niedosyt. Czasem aż się chce wgryźć w szczegóły, a innym razem być może popatrzeć szerzej na zagadnienie, ale z pewnością warto budować swoją świadomość historyczną, bo na tym moim zdaniem polega cały urok tego typu gier.

*) Myślę, że dość trafne porównanie do Bibii, gdyż fluff trzeba traktować jako prawdę objawioną (gorzej gdy dość drastycznie zmienia się w czasie). Nawiasem mówiąc, zawsze podziwiałem fanów WH40K, bo ja tego fluffu po prostu "nie kupuję".

"LEKKIE" MATERIAŁY HISTORYCZNE DO OiM i POTOPU

W "Ogniem i Mieczem" niestety nie gram, ani nawet nie zbieram figurek (choć czuję, że w przyszłości coś z tego będzie), ale śledzę od początku to przedsięwzięcie i mocno kibicuję Wargamerowi. Jestem naprawdę dumny z efektów ich ciężkiej pracy, bo jest to wydawnictwo na poziomie, które wstydu nie przynosi, ale także dlatego, że popularyzuje historię naszego kawałka Europy zarówno w kraju, jak i za granicą.

Niestety czasy jakimi zajmuje się OiM oraz właśnie "rodzący się" na Kickstarterze dodatek pt. "Potop", a także przyszłe dodatki (niepotwierdzone, ale z racji "historyczności" gry dość oczywiste), do łatwych nie należą, jeśli chodzi o warstwę historyczną. Rozważania dotyczące Drugiej Wojny Światowej (kto przeciw komu i dlaczego) to można by rzec: bułka z masłem. Dlatego w kontekście istotnego dla gry historycznej "wczuwania się" chciałbym przedstawić i jednocześnie polecić dwa rodzaje materiałów, które mogę posłużyć za przykład jak lekko można popatrzeć na coś szerzej i jak poznać ciekawe szczegóły.

KSIĄŻKA "KRAKÓW W CZASIE POTOPU 1655-1660"

Z racji zamieszkania w okolicy i pracy w Krakowie, sięgnąłem po tę książkę z czystej ciekawości. Chciałem się coś więcej dowiedzieć o tym jak wyglądał potop szwedzki w moich stronach. Mimo że stara (1976) oraz niewielkiego formatu, zaspokoiła moją ciekawość. Miejscami w sfabularyzowany sposób, opisuje mnóstwo szczegółów zarówno dotyczących obrony Krakowa, jak i samej jego okupacji, a także w pewnym stopniu działania militarne w Małopolsce. Opisuje wiele ciekawostek, jak np. zakaz wyglądania kobiet przez okna, demontaż wszystkich drzwi do kamienic i piwnic, a także krat z okien i złożenie ich na rynku, fałszowanie monet przez Szwedów*, zakaz bicia dzwonów, czy nocowania przejezdnych w mieście i wiele, wiele innych. Mnie osobiście odpowiedział po części** na pytanie, dlaczego Kraków przy Pradze wygląda jak Kopciuszek. Otóż zanim Szwedzi zaczęli oblegać Kraków, przedmieścia zostały spalone, by wróg nie mógł się w nich chować i podchodzić bezpośrednio pod mury, pozostałe murowane domy i kościoły na Stradomiu zostały zburzone przez Szwedów (m. in. przez 200 górników z Wieliczki) po kapitulacji miasta, tak że Kraków wyglądał jak twierdza stojąca w szczerym polu. Fajnie się czyta, dużo lepiej niż podręcznik szkolny :). Polecam, w związku z nowym dodatkiem, fajne wprowadzenie w klimat zmagań ze Szwedami. Do dostania na Allegro za parę złotych oraz pewnie w bibliotekach. Prawa autorskie być może wygasły, to i może jakieś pdfy są w necie.


*) w danych czasach, gdy monety były z kruszcu, fałszowanie polegało na zaniżaniu ich nominalnej wagi.
**) przeniesienie stolicy do Warszawy w oczywisty sposób zahamowało rozwój miasta.

"CYWILIZACJE W OGNIU" - ROZMOWA Z HISTORYKIEM O XVI I XVII WIECZNEJ GEOPOLITYCE EUROPY ŚRODKOWO-WSCHODNIEJ

Drugi przykład do artykuł opublikowany na łamach magazynu "Polska Zbrojna" nr 7/2014
(podobnie jak w/w książka wydawanego przez Ministerstwo Obrony Narodowej), dostępnego za darmo w internecie. Jest to ciekawa rozmowa z prof. dr. hab. Mirosławem Nagielskim - pracownikiem Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego traktująca o sytuacji geopolitycznej Rzeczpospolitej w XVI i XVIIw. To myślę dobry przykład szerszego spojrzenia na zagadnienie, w którym można jednak wychwycić kilka ciekawostek. Fajne wprowadzenie w sytuację w okresie, którym OiM aspiruje się "zaopiekować", zwłaszcza, że chyba pojawiają się w nim wszystkie główne frakcje reprezentowane w grze.




PUŁAPKI [dodano 21.08.2014]

Na koniec, chciałbym przywołać przykład książki, którą czytam aktualnie, a która wpadła mi w ręce za 15zł w jakiejś księgarni z tanią książką (generalne lubię czytać i często kupuję na żywo i przez internet). Książka ma ponad 350 stron, twardą okładkę i została wydana przez znane wydawnictwo - Bellonę. Na odwrocie możemy znaleźć krótki jej opis: 

Książka Williama Urbana jest próbą przekrojowego opisu losów najemników - żołnierzy zaciężnych w Europie w latach 1550-1789, czyli w okresie pomiędzy końcem mrocznej ery średniowiecza a Wielką Rewolucją Francuską. Autor opisuje, jak zmieniał się profil charakterologiczny najemników oraz sama służba i wyposażenie żołnierzy na przestrzeni dwóch wieków. Najemnik z 1550 roku parał się wojaczką głównie dla pieniędzy. Wiek później typowy najemnik był już zainteresowany przeżyciem przygód, podróżami, poznaniem świata w takim samym stopniu, co wynagrodzeniem. W XVIII wieku większość najemników służyła już w regularnych oddziałach stałych armii. W tym czasie najważniejszymi najemnikami byli profesjonalni oficerowie - inteligencja wśród mas zwykłych żołnierzy. W czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej coraz większe znaczenie zaczęły mieć uczucia wspólnoty narodowościowej i armia poborowa.


Cóż, mimo że bardziej interesuje mnie pierwsza połowa okresu, którego dotyczy opracowanie, niż druga, to po tym wstępie oraz pobieżnym przeglądnięciu zawartości, a nawet przeczytaniu kilku krótkich fragmentów, jakaś ciekawość się pojawiła i postanowiłem książkę kupić i przeczytać. Oczywiście nie jestem historykiem, nie mam ugruntowanej wiedzy historycznej, a tym bardziej akurat z tego okresu, ale generalnie jeśli sięgam po książkę, to w dobrej wierze i bez podejrzliwości. Jeśli coś przeczytam i w związku z tym posiądę jakąś wiedzę, to ta wiedza będzie miała swoje źródło w danej pozycji książkowej. Żeby mieć porównanie, trzeba by przeczytać wiele pozycji, analizować je, porównywać. Poniższa recenzja, pochodząca z serwisu lubimyczytać.pl, autorstwa Antoniussa daje pewien pogląd jakie zagrożenia czyhają na czytelników*, którym wydaje się, że sięgają po naukowe opracowanie historyka legitymującego się pracą w amerykańskim szkolnictwie wyższym, autora wielu książek:

(...) tematyka przez nią poruszana jest fascynująca - burzliwe losy wrogich mocarstw wykuwane przez nieznających spokoju awanturników, co podkreślać miał tytuł angielskiego oryginału ,,Bayonets for hire", co powinno zostać przetłumaczone jako ,,Bagnety do wynajęcia". Dlaczego zatem książka nosi tytuł ,,Nowożytni najemnicy"? Dla zasugerowania czytelnikowi że jest opracowaniem naukowym i profesjonalnym. Tak niestety nie jest. Mimo licznych przypisów i bogatej bibliografii, książce ewidentnie brakuje profesjonalnego podejścia. Nie dosyć że wcale nie przedstawia ona problemu, to jeszcze brak w niej jakiejkolwiek konsekwencji - jest połączeniem informacji przepisanych z podręczników do historii nowożytnej, fragmentów biografii znanych najemników i wielu anegdot. Nic więcej. Atutem książki mogłyby być liczne polskie aspekty. Problem w tym, że pan Urban historii Polski zwyczajnie nie zna, przez co w jego relacji zawarte są liczne błędy dużego i małego kalibru. I tak, autor nie dostrzega różnicy pomiędzy składającymi się głównie z Polaków i Litwinów wojskami zaciężnymi, czyli odpowiednikami współczesnych wojsk zawodowych (ten spory błąd dotyczy również opisu armii innych krajów). Notorycznie myli również składającą się niemal wyłącznie z Polaków i Litwinów jazdę kozacką i tatarską (czyli oddziały narodowe walczące na sposób kozacki i tatarski) z Kozakami i Tatarami, przez co dochodzi do absurdalnego wniosku że Jan III Sobieski prowadził na odsiecz Wiednia armię złożoną z Kozaków. Dalej, autor chaotycznie opisał husarię, którą przedstawił jako lekką jazdę, użyteczną głównie podczas zwiadu i potyczek. I faktycznie taka ona była, tyle że nie pod koniec XVII wieku, a ponad sto lat wcześniej... Odwrotny anachronizm pojawia przy omawianiu ustroju Rzeczypospolitej - sprawnie funkcjonujące państwo polsko-litewskie z czasów Zygmunta Augusta i Stefana Batorego w pełni utożsamia z pogrążoną w anarchii Rzeczpospolitą z XVIII wieku. W książce pojawiają się jeszcze gorsze pomyłki - i tak, autor wspomina o utraceniu przez Polskę Kijowa w 1685. Problem w tym że Turcy wtedy nie zdobyli Kijowa, który, nota bene, nie był już wtedy częścią Rzeczypospolitej tylko carskiej Rosji... Na ponury żart z kolei zakrawa określenie zamiłowanej w sarmatyzmie szlachty mianem purytańskiej... Takie błędy pojawiają nie tylko przy opisywaniu wydarzeń z historii Polski. Autor na przykład przedstawia armię turecką, nawet janczarów, jako oddziały korzystające głównie z włóczni i szabel, mało używające broni palnej. Tajemnicą zatem pozostaje, dlaczego np. krótkie rusznice dużego kalibru nazywane były w Polsce ,,janczarkami"? Pewnie była to forma złośliwego żartu. Nie widzę potrzeby w dalszym znęcaniu się nad tym bardzo ambitnym i pracowitym, choć odrobinę niedouczonym, autorem. Czy książkę tą mogę zatem komuś polecić? Tak, zwłaszcza czytelnikom nieznającym historii - jest to dobry i lekki początek, po którym zainteresowani mogą sięgnąć do ambitniejszych pozycji. Również poszukiwacze ciekawostek i anegdot będą podczas lektury wręcz w siódmym niebie. Natomiast czytelnicy szukający konkretnych informacji i naukowego podejścia mogą, a wręcz powinni sobie tą książkę odpuścić. Szkoda czasu na odsiewanie ogromu plew od tak nielicznego ziarna.

Książkę czyta się w sumie dość lekko i przyjemnie (na razie przebrnąłem przez tematykę walk o Inflanty), ale po przeczytaniu tej recenzji siłą rzeczy człowiek nabiera nieufności do każdego zdania, które czyta. Bądź tu człowieku mądry i czytaj książki :/. 

*) Oczywiście zakładając, że autor recenzji zna się na rzeczy i wie o czym pisze...

Zachęcam do oceny posta przy pomocy aktualnie testowanego "gwiazdkowego" systemu ratingowego.

2014-07-03

INNE - Planszówkowy przerywnik [4] - Carcassonne - Zlot Fanów 2014 (Kraków)


ZLOT FANÓW CARCASSONNE 2014 (1 CZERWIEC 2014) / ARTETEKA WOJEWÓDZKIEJ BIBLIOTEKI PUBLICZNEJ W KRAKOWIE

Mimo że impreza odbyła się prawie równy miesiąc temu, myślę że zasługuje na wspomnie, gdyż było całkiem sympatycznie i nie wróciłem z niej z pustymi rękami :). Krakowski BARD, jako dystrybutor i współwydawca polskich edycji Carcassonne, zorganizował zlot fanów gry w bardzo marketingowo atrakcyjnym terminie 1 czerwca (Dzień Dziecka). Miejscem spotkania była Artetetka - piękny i nowoczesny obiekt będący elementem Małopolskiego Ogrodu Sztuki, zlokalizowany w ścisłym centrum Krakowa.


O imprezie dowiedziałem się w sumie przypadkiem, robiąc zakupy w sklepie internetowym Barda, a że akurat 1 czerwca cały czas jeszcze jest dla mnie Dniem Bez Dziecka, nieobarczony żadnymi rodzicielskimi obowiązkami, postanowiłem na tą niedzielną imprezę (nomen omen jako "niedzielny gracz" w Carcassonne) się wybrać.


Na imprezę przybyło całkiem sporo osób, a w dodatku co jakiś czas dochodziły kolejne. Były całe rodziny z małymi dziećmi, byli pojedynczy fani w różnym wieku, a także pary. Większość osób przyszła po prostu spędzić czas ze swoją ulubioną grą, w towarzystwie im podobnych, ale było też sporo osób, które chciały zapoznać się z grą i nauczyć w nią grać. Zlot temu bardzo sprzyjał, gdyż każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Na dolnym piętrze organizator rozstawił się z kramikiem oraz wszystkimi atrakcjami, a także zapełnił games room odpowiednią liczbą pudełek Carcassonne. Stolików wraz z wygodnymi siedziskami było całkiem sporo, choć szybko zostały zajęte zwłaszcza przez grupy rodzinne. Fani z ambicjami mogli wziąć udział w eliminacjach do Mistrzostw Polski, które odbyły się piętro wyżej w sumie w dość ciasnych warunkach, bo chętnych do rywalizacji było dużo. Uczestników Zlotu było sporo więcej niż widać na zamieszczonych zdjęciach, gdyż zdjęcia z eliminacji robione komórką mi po prostu nie wyszły :(.


Organizator przygotował sporo atrakcji, oczywiście ściśle związanych z grą Carcassonne. Każdy z uczestników zlotu dostawał specjalną kartę, na której znajdowały się zadania wraz z punktami, jakie można było otrzymać za ich wykonanie. Na odwrocie zaś znajdowały się nagrody na jakie można było zdobyte punkty wymienić. Wykonanie zadania zgłaszało się do dziewczyn z Barda, które naklejały na kartę naklejkę potwierdzającą zdobycie punktów. Nie spotkałem się z czymś takim do tej pory, ale uważam, że organizacyjnie jest to świetna sprawa.


Po uzbieraniu odpowiedniej ilości, punkty można było wymienić na bieżąco na dodatki do gry, bądź różne gadżety związane z Carcassonne. Super, gdyż przybyli fani nie błąkali się bez celu, tylko zajęli się wykonywaniem zadań i zbieraniem punktów i impreza bardzo szybko się rozkręciła. Trochę poszkodowani byli uczestnicy eliminacji, bo mimo że otrzymywali trochę punktów za udział w nich, to nie mieli czasu wykonywać zadań, a nagród sukcesywnie ubywało. Największym zainteresowaniem cieszył się maskotki w kształcie pionków, które znikły najszybciej. Ja postawiłem sobie za cel zdobycie jak największej ilości "grywalnych" nagród. Niestety byłem sam i nie było to łatwe, choćby pod kątem znalezienia partnera do gry, gdyż większość przybyłych to były jednak rodziny i pary. Będąc chociażby z żoną i ewentualnie z bratem od razu moglibyśmy grać i wszyscy punktować swoje karty, w efekcie zdobylibyśmy zdecydowanie więcej nagród.


Kolejnym powodem, dla którego warto było się wybrać na zlot, była obecność autora gry - Klausa-Juergena Wrede, który przybył do Krakowa z żoną. Razem wyglądali jak dość typowe niemieckie małżeństwo, ale od razu rzuciła mi się w oczy bijąca z ich twarzy sympatia do fanów i ogólnie pozytywne podejście. Autor przywiózł ze sobą zdjęcia, które podpisywał, chętnie podpisywał również pudełka zakupionych przez fanów egzemplarzy gry, a także rozdawał dodatek "Niemieckie Klasztory" (dla Polaków klasztory kompletnie nieznane, ale sam dodatek całkiem grywalny), który chętnie wziąłem, gdyż go jeszcze nie posiadałem. Przy okazji wpadłem na pomysł podpisania sakiewki z dodatkiem "Szkoła", który odebrałem od allegrowiczki anna71, która sprowadza małe dodatki do Carcassonne z zagranicy i także przyjechała na zlot (ze Śląska). Tym samym sakiewka dostała +10 do lansu :). Generalnie fajna sprawa spotkać na żywo autora gry i móc z nim zamienić kilka słów, co oczywiście uczyniłem, przede wszystkim gratulując pomysłu na grę. Duży plus za lokalizację zlotu w Artetece, która z pewnością nie przyniosła wstydu, nie odbiegając od niemieckich, czy ogólnie zachodnich standardów architektonicznych.


Mimo sumarycznie niewielkiej ilości zgromadzonych punktów, udało mi się zdobyć limitowany, niedostępny w sprzedaży komplet pionków w kolorze fioletowym dla żony (do wyboru były także normalnie niedostępne kolory: pomarańczowy, szary, różowy i brązowy). Co ważne, w komplecie jest już pionek pasterza z najnowszego dziewiątego rozszerzenia "Owce i Wzgórza". Dodatek "Niemieckie klasztory" tak jak pisałem wyżej otrzymałem od autora, żetony punktów 50/100 dostałem gratis, gdyż Bard z racji posiadania ich ogromnej ilości dawał je wszystkim chętnym. Punktów starczyło jeszcze na dodatek "Małe domy". Sumarycznie jestem zadowolony, ale tak jak pisałem wyżej jadąc grupą można było naprawdę mocno powalczyć o nagrody.

Generalnie impreza bardzo udana, choć byłem na niej niecałe trzy godziny. Polecam ją każdemu fanowi Carcassonne, a także każdemu chcącemu poznać tą grę i nauczyć się grać. Spokojnie można wziąć ze sobą dzieciaki.

ZASŁYSZANE PLOTKI

Autor mówił, że na razie nie jest planowane kolejne duże rozszerzenie, co najwyżej małe dodatki z dużą szansą na spolszczenie "Niemieckich Klasztorów", czyli dodatek "Polskie Klasztory". Ewentualne nowości mogą dotyczyć osobnej (mało popularnej w Polsce) serii 'New World", czyli Carcassonne w czasach odkrywania Ameryki. Bard natomiast zdradził się z tym, że za niedługo powinien pojawić się bardzo atrakcyjny Big Box, na którego warto podobno poczekać.

2014-05-01

INNE - POLIGON 2014 - prawdopodobnie pierwsza w necie relacja z imprezy


POLIGON 2014  (1-2 MAJ 2014) / MUZEUM LOTNICTWA POLSKIEGO W KRAKOWIE

Pierwsze w 100% bitewniakowe spotkanie zagościło w Krakowie, zasypując (mam nadzieję, że na stałe) wielką imprezową dziurę na południu Polski. Nie było opcji nie wybrać się i nie zobaczyć, więc pojechałem pooglądać, po podglądać, pogadać i może coś pokupować. W dodatku od kilku lat planowałem po prostu zwiedzić Muzeum Lotnictwa, ale jakoś nigdy nie potrafiłem do tego się wystarczająco zmobilizować, jednak połączenie przyjemnego z przyjemnym okazało się argumentem nie do obalenia.

Mimo obecnych utrudnień komunikacyjnych, związanych z remontem linii tramwajowej, wybór miejsca imprezy jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. Nowoczesny, niedawno wybudowany gmach główny, wraz ze znajdującymi się w nim eksponatami, stworzyły wspaniałą oprawę dla tej de facto militarystycznej imprezy.


WEJŚCIE NA IMPREZĘ

Trochę dziwnie wyglądało moje wejście na imprezę. Czytałem co nieco i wiedziałem, że wjazd na dwa dni kosztuje 25zł i ma formę akredytacji, a na jeden dzień wystarczy kupić zwykły bilet do muzeum za 14zł. Udałem się wiec do kasy i kupiłem bilet. Chcąc wejść na część ekspozycyjną minąłem ochroniarza, ale nikt biletu ode mnie ani nie oczekiwał, ani go nie sprawdzał. Co prawda po prawej stronie siedziało jakichś dwóch gości przy ławce, ale po wieku, ogólnym wyglądzie i koszulkach o tematyce sztuk walki nie wyglądali, że mają cokolwiek wspólnego z imprezą. Nawet nie mieli karteczki z napisem POLIGON na ławce, a jedyny (z tego co potem zauważyłem) stojak z "poligonowym" plakatem (i jego programem) zamiast stać koło nich i informować o imprezie wchodzących do muzeum, stał daleko przy jednym ze stołów i to bokiem. Po wejściu między stoły, zorientowałem się, że wszyscy mają białe identyfikatory z napisem "POLIGON 2014" i nick'ami. Po chwilowej konsternacji wróciłem do wejścia i po zobaczeniu owych magicznych identyfikatorów na ławce zagadałem, czy nie mógłbym dostać identyfikatora, bo przyjechałem na imprezę. Niestety od dwóch bardzo znieczulonych na otoczenie panów usłyszałem, że jak na jeden dzień, to wystarczy bilet i że żadnego identyfikatora nie dostanę. Tłumaczenia, że jednak posiadanie identyfikatora ułatwiłoby nawiązanie kontaktu ze znajomymi z internetu, z którymi znam się jedynie po nick'u nic nie dały. Cóż, w ten sposób na imprezę wszedłem jako zwykły "Apacz" i kilku osobistych znajomości z pewnością nie nawiązałem. Następnym razem organizatorzy powinni pomyśleć o akredytacji na jeden dzień.

BOLT ACTION  (WARCHIMERA)


Pierwszy stół, na który się udałem, to stoisko Warchimery z grą Bolt Action, która dość mocno ostatnio wchodzi nie tylko na polski rynek i w ogóle dynamicznie się rozwija. Dobrym przykładem jest najnowszy model Shermana opracowany z firmą Italeri, który miałem przyjemność oglądnąć (w wypraskach). Na pewno będzie tego więcej. Cieszą blistry. Ogólnie modele ładne, podręczniki kolorowe, ale ta skala... Cóż dla mnie WW2 w skali 28mm to byłaby konieczność robienia kolejnego zestawu makiet, na które po prostu zaczynam nie mieć miejsca. Gra generalnie fajna jako gra "pierwszego wyboru". Ja już wybrałem FOW'a jesli chodzi o WW2, więc raczej na BA się nie zdecyduję, a poza tym skirmish bez walki w zwarciu mieczami i toporami, to dla mnie tak trochę bez sensu. Dzięki za miłą rozmowę.

PMC 2640  (MARCIN GERKOWICZ - AUTOR)


Fajnie, że na imprezę wybrał się Marcin Gerkowicz, gdyż mogłem dowiedzieć się co nieco o jego autorskim systemie PMC 2640. Nie wiem czemu, ale generalnie czyste, bądź post-apo Sci-Fi dziwnie mnie kręci. Chyba przez ileś tam książek przeczytanych w licealnych czasach, minigierkach strategicznych wydanych dawno temu przez Sferę ("W Cieniu Saturna" i inne) oraz "Strefie Śmierci" publikowanej w Magii i Miecz. O tym, że figurki Sci-Fi w skali 10, bądź 15mm mogę być fajne, przekonałem się tak naprawdę dzięki Pietii i jego blogowi, gdzie co jakiś czas publikuje coś ciekawego w tym temacie. Gra wydaje się ciekawa i dopracowana, posiada wydany po angielsku drukowany podręcznik, który można kupić na stronie Assault Publishing. Figurki Oddziału Ósmego, są naprawdę bardzo ładne i całość wygląda bardzo atrakcyjnie. Ciekawa sprawa warta rozważania. Dziękuję autorowi oraz Sarmorowi za rozmowę, przepraszam panią, która próbowała się nauczyć grać, gdyż trochę z pewnością jej poprzeszkadzałem.

GODSLAYER / X-WING  (CUBE)

Stoisko firmy Cube, która od niedawna ma sklep także w Krakowie (niestety dla mnie to drugi koniec miasta) prezentowało w zasadzie jedynie dwie gry - Godslayer i X-Wing. O drugiej się nie wypowiadam, gdyż po prostu nie spłynęła na mnie łaska/dar lubienia, rozumienia, podniecania się Gwiezdnymi Wojnami. Pierwsza natomiast zrobiła na mnie wielkie wrażenie i było to w zasadzie pierwsze wrażenie, gdyż po prostu o tej grze do tej pory nie słyszałem.

Godslayer, to shirmish w którym sześć frakcji walczy ze sobą. Każda z frakcji posiada trzy podfrakcje, a kluczowe znaczenie mają liderzy i ich zdolności specjalne. Generalnie jest to mieszanka fantastyczno-historyczna oparta o naprawdę bardzo ładne i szczegółowe metalowe figurki. W dodatku nie jest bardzo droga, gdyż podręcznik (pięknie wydany) składający się z dwóch części - rulebooka i fluffbooka kosztuje 120zł, a box stratowy 160. Wg informacji od chłopaków ze stoiska za około 500zł można już naprawdę fajnie pograć. Figurki frakcji rzymianocośtam cholernie mi się spodobały (producent jest włoski). W ogóle wybór modeli jest bardzo duży, a rozgrywka wygląda na przyjemną i szybką. Całość wygląda bardzo apetycznie, z pewnością będę śledził losy tego ciekawego skirmisha.


BATTLEGROUP KURSK / FORCE ON FORCE (FANS)

Silna ekipa skupiona wokół bloga Codename: Wargaming! prezentowała grę Battlegroup Kursk (w większym stopniu) i Force on Force (w mniejszym). W oczy rzucała się przede wszystkim bardzo ładna, duża makieta do Kurska. Piaskowe drogi to naprawdę fajny i ładnie wyglądający pomysł, ale wymaga pewnej odwagi (albo dobrego odkurzacza). Modele porządnie pomalowane, całość ciekawa, ale dla mnie niestety to kolejny system WW2 w kolejnej skali, więc traktuję go jako ciekawostkę (podobno można grać także figurkami w skali 15mm). Chłopaki popełnili przed kamerą prezentacje obu systemów, więc pewnie za niedługo (na youtube?) będzie można je zobaczyć. Co do prezentacji Force on Force, to polityczna poprawność wymaga raczej przedstawiania przeciwników jako: terrorystów, rebeliantów, separatystów (ostatnio modne), a nie jako arabów, bądź murzynów, ale co tam :).


NEWBURY RULES / BOGOWIE WOJNY / QR MINIATURES / SYSTEM AUTORSKI BEZ NAZWY

"Klasyczne" systemy historyczne to nie jest obszar moich zainteresowań, no może oprócz jakichś cieplejszych uczuć płynących od czasu do czasu w stronę OiM (zwłaszcza przy okazji dostępności jakiegoś fajnego podjazdu historycznego, zachęcającego do wejścia w ten system). Tak więc obecność systemu "napoleońskiego" jedynie zarejestrowałem, z ciekawością natomiast pokręciłem się koło stoiska QR Miniatures, które było raczej stołem pokazowym, a nie stricte stoiskiem sprzedażowym. Fragment wywiad udzielonego przed kamerą, pozwolił zapoznać się z najbliższymi planami firmy - wydaniem figurek z Powstania Kościuszkowskiego spowodowanym zainteresowaniem graczy z USA oraz wydaniem Mongołów pod kątem bitwy pod Legnicą, a także nawiązaniem współpracy z jakąś firmą z Antypodów. Ciekawostką pozostanie dla mnie drugowojenny stół, na którym rozgrywała się bitwa wg zasad autorskiego systemu. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

- Jaki to system/gra?
- Autorski.
- Ale ma jakąś nazwą?
- Nie.
- A stronę internetową?
- Nie.
- A podręcznik?
-... (w tym momencie dostałem wydruk zasad z nie jedną poprawką naniesioną długopisem).

Cóż, autor na imprezę przyjechał po prostu pracować, a nie promować...


FLAMES OF WAR / DEADZONE  (VANAHEIM / THE NODE)

Vanaheim nie wystawił stoiska, ale zajął się częścią turniejową, ponadto prowadził naukę gry w WFB. Silvar z The Node prowadził naukę gry w Deadzone, którą m.in. można było kupić na stoisku sklepu mgła.pl z Jaworzna.


Mimo, że Flamesów miało na Poligonie nie być, to jednak krakowskie środowisko FOW'a się zmobilizowało i w ramach obecności na imprezie Vanaheima, w którym się spotykają, wystawili stół i prowadzili naukę gry. Grę dobrze promowała porządnie pomalowana "maczkowa" dywizja. Cieszę się, gdyż w końcu udało mi się nawiązać osobisty kontakt z graczami z Krakowa i choć warunki lokalowe w Vanaheimie nie są zbyt różowe, to liczę raz na czas na wspólne granie (gdy w końcu ten temat u mnie uczciwie ruszy), ale przede wszystkim na krakowskie turnieje w przyszłości. Domki Auhagena w skali H0/TT znalazły się podobno na makiecie całkiem przypadkowo i były uważane za za duże. Miło było wytłumaczyć, że są jak najbardziej na miejscu i w sam raz :). Jak widać nieotwierane dachy to nie jest problem.


TURNIEJE:  WH40K, WARMACHINE

Turniej czterdziestki takie jak zawsze - na stołach setki figurek i setki kostek :D. Generalnie coraz więcej dużych modeli na stołach. Sala ma spory potencjał - można w niej zmieścić naprawdę dużo stołów.


Równolegle kilka stołów było okupowanych przez graczy Warmachiny. Jednym z nich okazał się Yaro - znajomy z krakowskich turniejów Warzone sprzed 8-9 lat. Powiedział, że może da się namówić na grę na jesieni pożyczoną armią na "naszym" (pawie) corocznym warzonowym turnieju (o ile uda się go w tym roku zrobić).

EKSPOZYCJA MUZEALNA

Skoro kupiłem bilet do muzeum, to wybrałem się je zwiedzić, zresztą nie sam, gdyż na imprezę wpadł będący przejazdem (długi weekend) Sander, więc przy okazji była chwila, by pogadać. Jak widać poniżej, w muzeum jest kilka rodzynków z czasów WW2. Co do całokształtu ekspozycji, zwłaszcza tej zimnowojennej, to jednak myślałem, że jest w lepszym stanie. Niestety sporo eksponatów jest po prostu zaniedbanych - brakuje części, elementów poszycia, schodzi stara wyblakła farba - przez to wyglądają niestety jak złom, a nie eksponaty muzealne. Zwiedzających było całkiem sporo, jednak nie aż tak by przeszkadzali (moim zdaniem), poza tym część turniejowa odbywała się na piętrze.


PODSUMOWANIE

Jestem bardzo zadowolony, że się wybrałem, choć byłem jedynie obserwatorem, a nie czynnym uczestnikiem. Zobaczyłem kilka ciekawych rzeczy, odbyłem kilka fajnych rozmów, poznałem kilka osób, nic nie kupiłem. Na drugie dzień się nie wybieram (pewnie będzie on wyglądał identycznie jak pierwszy). Zresztą wszystko toczyło się w spokojnym tempie, gdyż nie było jakiegoś sztywnego programu z rozpiską godzinową (eventów jako takich chyba nie było w ogóle). Może właśnie brakło trochę takiej animacji imprezy, orga z przysłowiowym megafonem, który informowałby że coś właśnie się zaczyna się dziać, albo że zapraszamy na to, czy owo. Na dobrą sprawę do tej pory nie mogę zrozumieć funkcji tych dwóch panów przy ławce, trochę brakło stanowiska organizacyjno-informacyjnego z prawdziwego zdarzenia i informacji dla wchodzących do muzeum, co to w ogóle za impreza. Na przyszłość warto pomyśleć o części modelarsko-warsztatowej i ściągnięciu choćby jednego stoiska z chemią. Nie powinno być to wielkim problemem, gdyż jest w Krakowie kilka sklepów z tym co nam potrzeba. Miejsce świetne i właśnie takie opinie słyszałem przemieszczając się pomiędzy różnymi stołami i stoiskami. Klimat Muzeum Lotnictwa jest naprawdę niepowtarzalny, a takie rzeczy jak sąsiedztwo stoiska z drugowojennym bitewniakiem z oryginalnym Spitfire'em - bezcenne. Decyzję organizatorów o wyniesieniu się ponad karcianki i planszówki uważam za słuszną i podpisuję się pod nią obiema rękami, zresztą planszówki i karcianki po prostu kalały by to wyjątkowe miejsce. Życzę sobie i innym POLIGONU 2015 już za rok!


Prosimy o przesłanie informacji na nasz adres mailowy, jeżeli ktoś nie życzy sobie, aby jego zdjęcie było zamieszczone na naszym blogu. Po otrzymaniu informacji wizerunek zostanie usunięty.