Chyba nie ma takiego gracza, który by nie miał swojej ulubionej "szczęśliwej" kostki. I moim zdaniem nabiera to tym większego znaczenia, im mniej kostek używa się w bitewniaku. To znaczy, że waga przywiązywana do kostki będzie większa w Warzone (zwykle jedna), niż we Flames of War, czy w WH40K (kilka kostek, w dodatku zwykłych k6).
Moja kolekcja kostek do Warzone liczy obecnie 20 sztuk. W sumie jeszcze trzy lata temu nie była ona tak duża, ale w 2009 roku pod choinkę postanowiłem kupić bratu trochę kostek firmy Q-workshop i przy okazji trochę sobie :). Z tej polskiej firmy możemy być na prawdę dumni, produkuje piękne kości, które znajdują nabywców na całym świecie. Pewnie za jakiś czas, gdy nazbiera się trochę nowych wzorów, złożę kolejne zamówienie. Wcześniej miałem tylko cztery kostki, których używałem i dwie z zestawu startowego WZ, do których nigdy nie byłem przekonany i chyba nigdy ich nawet nie użyłem. W każdym razie pierwszą kostkę k20 nabyłem w okolicach roku 1997 w zestawie do gier RPG (1). Nie pamiętam nazwy firmy, tubka mi się rozwaliła, ale na pewno były made in UK. Chodziłem wtedy do siódmej albo ósmej klasy podstawówki, zaczytywałem się w magazynie "Magia i Miecz" i planowałem granie w eRPeGi :).
Oczywiście też mam swoją ulubioną "szczęśliwą" kostkę, która wydaje mi się lepsza od innych (3). Nią gram najczęściej, choć nie waham się jej wymienić na inną, gdy zaczyna zawalać ważne rzuty. Ciekawostką jest to, że kiedyś przyjrzałem się jej z bliska i okazało się, że blisko ścianki ma dwa całkiem spore bąble powietrza, które pewnie w jakimś stopniu wpływają na przesunięcie środka ciężkości. Trudno mi powiedzieć czy wpływa to na wyniki, bo przecież liczby rozmieszczone nie po kolei jak ma to miejsce w kostkach-licznikach do MtG (19, 20). W każdym razie pokazałem to na ostatnim zdjęciu jako ciekawostką. Może kiedyś pokuszę się o wykonanie serii paruset rzutów, by sprawdzić jak wygląda jej rozkład prawdopodobieństwa.
Kostki Q-workhop są bardzo ładne i każdemu je polecam. Nie wszystkie są czytelne, choć może przy grach RPG, gdy siedzi się przy stole, odczytanie wyniku nie jest problemem. Jednak przy bitewniaku, gdy się stoi (a tym bardziej gdy kostka poleci gdzieś dalej) możliwość łatwego odczytania wyniku ma kluczowe znaczenie. No i ten przeciwnik, który też patrzy z drugiego końca stołu też chce widzieć... Kiedyś grałem z kimś, kto miał taką kostkę, że ja nic nie byłem w stanie z daleka zobaczyć. Po pewnym czasie przestałem patrzeć i zacząłem mu wierzyć na słowo (przegrałem). Minus jaki dostrzegam, to fakt że ich krawędzie nie są zbytnio zaokrąglone. Kostki przez to turlają się po stole dość topornie. Trochę mi to przeszkadza, bo lubię jak kostka sobie po stole "płynie" i to napięcie związane z oczekiwaniem na wynik chwilę trwa.
Nigdy nie lubiłem szybko grać, choć czasem na turniejach jest to konieczne. Preferuję wykonywanie rzutów jedną kostką po kolei, a nie np. rzut trzema kostkami na raz. Ale przymierzałem się do takiego stylu grania i dlatego właśnie w tym celu kupiłem trzy zestawy po trzy takie same kostki, ale w rożnych kolorach (4÷6, 9÷11, 12÷14). Do tej pory nie zacząłem grać w ten sposób, być może za bardzo jestem przywiązany do mojej ulubionej "szczęśliwej" kostki...
Poniżej kostki które mam zawsze przy sobie podczas gry w Warzone: ulubiona + dwie inne "łatwo turlające", zestaw do "trzech strzałów" i dwie "ładniutkie".
1. Moja pierwsza kostka, kupiona w okolicach 1997 roku, (Made in UK),
2. Nie pamiętam skąd ją mam, ale jest identyczna jak moja pierwsza,
3. Moja ulubiona "szczęśliwa" kostka - też nie pamiętam skąd ją mam [sic!], chyba
kupiłem ją na KRAKONie w 2006 roku,
4÷6. Zestaw "Neuro" (Q-workshop),
7. "Nuklearna" (Q-workshop),
8. "Steampunk" (Q-workshop).
Poniżej kostki, którymi nie gram i które leżą sobie w szufladzie:
9÷11. Zestaw "Earthdown" - teraz bym ich raczej nie kupił (Q-workshop),
12÷14. Zestaw "Nuklearny" (Q-workshop),
15÷16. Ze startera Warzone - nigdy ich nie lubiłem,
17. Zwykła "łatwoturlająca" - tzw. znajda,
18. "Czaszkowa" - ciężko odczytać wynik (Q-workshop),
19÷20. Liczniki do MtG (kupiłem z ciekawości - cyfry po kolei).
Na koniec obiecana ciekawostka. Prześwietlenie mojej ulubionej kostki diodą LED 1 Wat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz