2015-02-14

INNE - Prosty sposób na rozwalające się podręczniki


Z trwałością klejonych podręczników różnie bywa, nawet te na pierwszy rzut oka porządne wydane potrafią gubić kartki. Jest bardzo proste rozwiązanie, które może nie jest jakieś odkrywcze, ale rozwiązuje problem definitywnie, a poza tym ciągle trafiam na ogłoszenia sprzedaży rozwalonych podręczników, więc może warto o nim wspomnieć. Wystarczy użyć dużego biurowego zszywacza i książka nigdy nie powinna się rozpaść. Ze zszyciem cienkich podręczników do FOW'a nie miałem żadnego problemu. Są różne wielkości takich zszywaczy, podobnie jak zszywek, których długość trzeba dobrać do grubości konkretnego podręcznika. Po zszyciu zszywki można zaklepać młotkiem na gładko.


Gorzej było ze znacznie grubszym mini podręcznikiem głównym. 15mm kredowych kartek to jednak trochę za dużo. Poradziłem sobie z tym w ten sposób, że otwory wywierciłem milimetrowym wiertłem (przy pomocy muliszlifierki i stojaka wiertarskiego Proxxon'a), a odpowiedniej długości zszywki zszywki zaklepałem młotkiem. Zszyłem go już jakiś czas temu (nie mam z tego zdjęć) i trzyma się świetnie. Po wierceniu otworów trochę średnio to wyglądało, dlatego grzbiet okleiłem białą okleiną.


Jeśli ktoś nie ma dostępu do takiego zszywacza w pracy, to warto popytać znajomych i poprosić o przysługę. 

2015-02-12

FOW - Amerykańscy rekruci [12]


Nowi rekruci w armii!
  • UBX18 - US Parachute Rifle Company
  • US725 - Parachute Mortar Platoon
  • US726 - Airborne Engineer Platoon
  • US888 - Para Warriors of Market Garden
  • US302 - M20 Armored Utility Car
  • US601 - M32 TRV (Recovery)
  • SU104 - M-10 Lend Lease 3in self-propelled gun
  • UBX11 - M1 155mm Field Artillery Battery
  • UBX32 - Lt. Col. Creighton Abrams
  • US885 - General George S. Patton
  • US413 - Dodge ¾-ton truck (2x Resin)
  • BR080 - Fuel Trailer for Sheman Crocodile option
  • USO189 - American Dismounted Tank Crew

Ostatni post z cyku "Amerykańscy rekruci" opublikowałem pod koniec września 2014, co oznacza, że przez ostatnie cztery miesiące naprawdę nie próżnowałem, skoro lista jest tak długa. Wzmocnienia są ogromne, ale powoli ilość posiadanych "żołnierzyków" do FOW'a zaczyna mnie przerażać - kiedy ja to wszystko obrobię i pomaluję, o graniu już nie wspominając...

Kluczową sprawą jest decyzja o wejściu w temat amerykańskiego spadu, choć grać nim nigdy nie planowałem. Zadecydowała atrakcyjna cena za nowy box na kramiki Wargamera - 125zł z przesyłką.


US Parachute Rifle Company (UBX18)


Możliwość zakupu średnich spadochroniarskich moździerzy i saperów na wyprzedaż w bielskiej "Strefie" także była nie bez znaczenia i wpłynęła na zakup Parachute Rifle Company na kramiku - 55zł za dwa obfite blistry to dobra cena, zwłaszcza w połączeniu z odbiorem osobistym przez brata, który przeciera aktualnie szlaki w Warzone Resurrection (grał już i w Strefie i w Vanaheimie, a w marcu robi pierwszy turniej WZR u nas).
Bohaterowie z podręcznika Market Garden to kolejny kramikowy zakup (po podziale kosztów wysyłki z dwoma innymi blistrami wyszedł za 24zł). Ekstra dodatkami w tym blistrze są figurki 'US Airborne Tank Riders' i 'US Airborne Captured Equipement', czyli np. amerykański spadochroniarz z panzerfaustem, albo LMG Team z MG42 :).


Parachute Mortar Platoon (US725)

Airborne Engineer Platoon (US726)

Para Warriors of Market Garden (US888)


Recovery i Leand-Lease'owa M-10'tka to także kramik (po 24zł/szt.). Ten blister z sowieckimi insygniami to trochę taki akt desperacji w dobie słabej dostępności modeli - to ostatni (8) brakujący Wolverine do Tank Destroyer Company! Do podmiany pozostają główki załogantów, ale to przecież żaden problem. Recovery był ściągany na zamówienie przez Wargamera, ale klient go nie odebrał, sądzę że wiele ich w Polsce nie ma (to czy są grywalne, to osobna sprawa). Mój już czwarty M20 Utility Car (kolejny ciężko dostępny model - niezbędny do TD Company), to znów zakup na wyprzedaży w bielskim sklepie - dzięki odbiorowi osobistemu kosztował mnie tylko 20zł (dzięki Sander za odbiór).


M20 Armored Utility Car (US302)

M32 TRV (Recovery) (US601)

M-10 Lend Lease 3in self-propelled gun (SU104)


Zakup baterii 155-tek był nieodzowny, niestety nie da się jej kupić tanio (cena sklepowa to ~220zł), nie mówiąc o dostępności. Cierpliwość popłaciła i upolowałem ją w końcu na kramiku za 70% ceny standardowej (do tego nowy, jedynie rozfoliowany box!). Teraz posiadając dwie baterie 105-tek i jedną 155-tek, mogę robić naprawdę mocne rozpiski artyleryjskie.


M1 155mm Field Artillery Battery (UBX11)


Kolejny box, to był dla mnie absolutny 'must have' - uzbierać sporą armię amerykanów, a nie mieć Abramsa, to tak trochę wstyd. Bardzo cieszy nietknięta kalkomanią (!), która tak naprawdę jest dla tych modeli kluczowa. Trochę z problemami, ale transakcję po jakimś miesiącu udało się zrealizować (ogłoszenie grzecznościowe na kramiku) - 70zł z przesyłką.


Lt. Col. Creighton Abrams (UBX32)


Przy okazji zakupu baterii 155-tek, okazało się, że sprzedawca ma również Pattona. Nowy za 35zł? Grzech nie wziąć! Poza tym bulldog Willie rządzi!


General George S. Patton (US885)


Dodge 3/4 Ton Truck to pojazd, którego nie miałem jeszcze w swojej kolekcji, nawet nie pamiętam oferty sprzedaży z drugiej ręki. To zakup łączony z kompanią spadochroniarzy na kramiku Wargamera (30zł z przesłką).


Dodge ¾-ton truck (2x Resin) (US413)


Ostatnie pozycje w zestawieniu, to owoc dwóch wygranych aukcji. Trzyosobowa załoga zniszczonego czołgu, to raczej kolekcjonerska ciekawostka, bo aby efektywnie stosować taką podstawę zamiast odpowiedniego tokena, trzeba by mieć ich kilka (10zł + przesyłka). Przyczepka z paliwem pochodzi natomiast z blistra BR080 z brytyjskim Churchillem i jest identyczna jak ta stosowana do Shermanów Crocodile - dlatego ją sobie zostawiłem, a Churchilla (z brakiem lufy i włazów) sprzedałem, natomiast brat za kompletnego SdKfz 231 8 rad zapłacił mi 15zł. W taki oto sposób przyczepkę do miotacza ognia oraz kilkanaście małych i średnich oryginalnych podstawek przygarnąłem niemal za darmo.


Fuel Trailer for Sheman Crocodile option (BR080)

American Dismounted Tank Crew (USO189)



PODSUMOWANIE

Łącznie na zakupy poszło prawie 600zł, co jest kwotą sporą i pokazuje, że zabawa w FOW nie jest tania. Dzieląc tę kwotę na cztery wychodzi jednak dość przyzwoity średni poziom wydatków w wysokości ~150zł/miesiąc (choć wiadomo, że to rzecz względna). Oczywiście można kombinować i grać np. Sowietami na modelach Zvezdy, odlewami (osobiście ordynarnego "odlewnictwa" nie popieram), albo nastawić się na specjalizację, czyli jeden konkretny typ kompani z niewielką możliwością jej modyfikacji. Niestety rozbudowa bazy modeli jest kosztowana, nawet gdy (tak jak ja) szuka się przede wszystkim modeli z drugiej ręki i kupuje (często nówki) za około 70% cen sklepowych.

Mam już naprawdę sporą kolekcję amerykańskich modeli do Flames of War, ale jak to zwykle bywa, kilku ważnych pozycji jeszcze brakuje (np. M24 Chaffee, czy nowo wydane Pershingi). Aktualny stan sprzętowo-osobowy mojej armii USA można zobaczyć pod poniższym linkiem:

FOW - Wykaz figurek USA [badjaq]


2015-02-06

WARSZTAT - Stojak na pędzle (DIY) [3]


Po tak żmudnym wierceniu, malowanie miało pójść gładko, ale nic z tego. Użyłem tej samej farby, co przy podstawkach malarskich (WARSZTAT - Podstawka malarska (DIY)), czyli rozpuszczalnikowej lakierobejcy o kolorze orzacha. Niestety puszka od wielokrotnego otwierania nie była szczelnie zamknięta i mała ilość farby na jej dnie mocno zgęstniała i efekt jest zupełnie inny.


Malowanie szło opornie z uwagi na gęstość farby oraz jej wyjątkowe szybkie podsychanie w trakcie malowania. Samo malowanie trwało dość długo, gdyż postanowiłem pomalować otwory w środku, do czego użyłem wyciora do czyszczenia aerografu. Rustykalny efekt w postaci ciemniejszych plam i pasm, to już podeschnięta w trakcie malowania farba, rozciągnięta pędzlem przez świeżo nałożoną. Oczywiście konieczne było malowanie dwa razy, przez to taki ciemny odcień, ale po jednym razie było tak kiepsko, że prawie się załamałem. Za to całość ładnie się błyszczy :).


Plakietkę z logo mojego bloga wykonałem w postaci wydruku na matowym papierze foto, naklejonym superglutem na odpowiednio dopasowaną płytkę z polistyrenu. Białe krawędzie pomalowałem czarnym akrylem, a całość zabezpieczyłem matowym lakierem.


Wymiar maskującej plakietki był na tyle szeroki, że musiałem jeszcze dołożyć logo kanału na YT (aktualnie mocno niewykorzystywanego). Do przyklejenia jej do stojaka wystarczył szybkoschnący wikol.


Bukowe "Plecy" też się trochę się zwichrowały, ale jakoś wkrętami udało się je dociągnąć. Jak widać brakło mi trochę lakieru, aby domalować tył.


Aby zaślepić przelotowe otwory w przedniej części bloku musiałem użyć czegoś bardzo cienkiego i wytrzymałego. Padło na blachę aluminiową z puszki (tak wolę Pepsi, ale coś ostatnio się jej smak popsuł). Trochę byłym zaskoczony, bo aluminium okazało się bardziej kruche niż to sprzed kilku lat. W każdym razie blacha została przyklejona tym razem średnim cyjanopanem firmy JOKER (butelka 20ml) oraz mocno dociśnięta ściskami. Po wyschnięciu kilka miejsc trzeba było dokleić, a całość przeszlifować aby zniwelować nierówności. Dodatkowo w każdy otwór wlałem po kilka kropel kleju i zostawiłem na noc do wyschnięcia.


Stojak podkleiłem cienkim, brązowym filcem z warstwą przeźroczystej taśmy samoprzylepnej, który można dostać w Empiku w różnych kolorach. Dzięki temu, stojak łatwo się przesuwa po stole i nie rysuje powierzchni. Kupiłem dwa arkusze i podkleiłem nim także moje stojaki malarskie.


Efekt końcowy jest w zasadzie taki jakiego oczekiwałem. Miał być orzech, ale nie wyszedł. Jest rustykalnie, ale całkiem estetycznie. Co do funkcjonalności, to jestem bardzo zadowolony. Odstępy między otworami są na tyle duże, że po pędzle sięga się wygodnie. Pełne otwory ułatwiają bezproblemowe ich wkładanie. Metalowy uchwyt na górze ułatwia przenoszenie, a pora waga uniemożliwia jego przewrócenie. Długo się zabierałem za zrobienie go i trochę mi przy nim zeszło, ale lubię sobie pomajsterkować.

2015-02-03

WARSZTAT - Stojak na pędzle (DIY) [2]


Wiercenie to kluczowy etap całego przedsięwzięcia. Ilość otworów tak naprawdę wynikła z wielkości uzyskanego drewnianego bloku, natomiast ich wielkość oraz rozplanowanie dostosowałem dokładnie do moich potrzeb.


Podstawową sprawą przy wierceniu dość głębokich otworów (60mm) jest zachowanie ich prostopadłości z powierzchnią, dlatego na początku użyłem multiszlifierki Proxxona na stojaku. Ponadto prowadnica na podstawie zapewniła wywiercenie otworów w jednej linii, gdyż ich zaznaczenie nie było idealne.


Zanim przeszedłem do wiercenia większymi średnicami wierteł, otwory trochę rozwierciłem rozwiertakiem, aby nie ukruszyć twardego drewna.


Otwory rozwiercałem stopniowo do uzyskania średnic 7 i 10mm. Blok dla bezpieczeństwa skręciłem śrubami. Ponadto śruby posłużyły do przykręcenia od dołu kawałka panela podłogowego, zabezpieczającego przed wyszczerbieniem spodu bloku przez przechodzące na wylot wiertło (zależało mi na jak najgłębszych otworach).


Wyszło całkiem przyzwoicie - tylko jedno wyszczerbienie, które łatwo da się  dokleić. Otwory wyszły dość prostopadle, choć wiadomo nie super idealnie. Aby komfortowo wiercić w takim bloku przydałby się stojak do wiertarki (i to nie taki najtańszy, bo w nich zwykle występuje efekt skręcania przy wierceniu głębszych otworów), albo wiertarka kolumnowa.


Aby nie utrudniać pierwszego etapu oraz przypadkiem nie uszkodzić sobie "drugiego poziomu" stojaka, dokleiłem go po wywierceniu pierwszej partii otworów. Wykonałem w nim otwory prowadzące multiszlifierką zamocowaną na stojaku przed przyklejeniem, bo tak było wygodniej.


Mały kawałek deski również był zwichrowany, więc musiałem go dobrze docisnąć. Użyłem trochę dłuższych śrub oraz tym razem byłem już zaopatrzony w porządne ściski 2,5", z odlewanymi ramami, jeszcze ze starej angielskiej produkcji firmy Irwin/Record (upolowane na Allegro).


Tym razem poeksperymentowałem sobie z wiertłem łopatkowym 8mm - nawet nieźle wchodziło w twarde drewno i go nie szczerbiło. Finalnie i tak otwory rozwierciłem zwykłym wiertłem, zaznaczając na nim głębokość otworu (otwory "drugiego poziomu" nie są wiercone na wylot).


Otwory 13 i 20mm wykonałem specjalnymi wiertłami do drewna. W przypadku mniejszej średnicy trochę zaczęło przypalać twarde drewno (zapach / zaczernienie obrabianej powierzchni). Otwór 20mm wyszedł mi trochę nieprostopadle, ale przy takiej długości wiertła nie miałem jak patrzeć od boku czy idzie prosto (blok trzymałem między stopami). Jak widać takie wiercenie robi niezły bałagan...


Otwory po śrubach z przodu rozwierciłem do odpowiednich średnic, a z tyłu zaczopowałem kołkami do drewna na kleju. Dosłownie kilka wyszczerbionych miejsc zaszpachlowałem klejem wymieszanym z drobnymi trocinami - to dość dobra metoda naprawiania drewna, niewidoczna po malowaniu pod warunkiem, że maluje się lakierami, a nie penetrującymi bejcami (chociaż akurat twardym drewnie penetracja jest minimalna).


Po sklejeniu całość (oprócz zaokrągleń które szlifowałem wyłącznie ręcznie) wyszlifowałem szlifierką oscylacyjną. Buk jest na tyle twardy, że brzegi otworów mogłem lekko zaokrąglić kamieniem (!) na multiszlifierce.


Całość prezentuje się bardzo estetycznie i jak widać spełnia założenia. Pozostało jeszcze dokręcenie tyłu, pomalowanie oraz poradzenie sobie z wywierconymi na wylot w przedniej części otworami.