Podpatrzenie paru poradników pozwoliło stwierdzić, że najlepiej rokuje zastosowanie masy klejącej - tzw. "patafixu". Pod tą nazwą kryje się po prostu masa do naklejania różnych rzeczy (np. plakatów, etc.) do powierzchni pionowych (np. ścian) i umożliwiająca ich oderwanie bez uszkodzenia powierzchni. Wszystko pięknie, ale nie tak łatwo ją kupić - w Carrefourze i Auchanie nie znalazłem. Musiałem słono zapłacić (12,50 zł - firmy Faber -Castell) w sklepie sieci Notabene w galerii handlowej. Parę dni później okazało się że w Tesco, w którym zwykle robię zakupy, jest oryginalny Patafix firmy UHU za 6,90 zł!- daję sobie głowę uciąć, że nigdy go tam wcześniej nie widziałem.
Masa jest bardzo fajna, na zdjęciach dobrze widać jakie daje możliwości. Dobrze się trzyma, ale nie należy przesadzać z dociskaniem, bo w jednym miejscu oderwała kawałek żółtej emalii (ale prawda jest taka, że modele były nieodtłuszczone przed malowaniem żółtego). Masa po zdjęciu, mimo pomalowania farbą, moim zdaniem bez problemu nada się do ponownego zastosowania jeszcze parę razy. Na pewno to sprawdzimy. Na "zamaskowanie" trzech modeli zużyliśmy niecałe trzy paski na sześć, które znajdują się w opakowaniu, z tego na dwóch jest jest jej dość obficie (delikatnie mówiąc).
Tak jak pisałem, nie szykowaliśmy się specjalnie do zrobienia tego próbnego kamuflażu i nie wzorowaliśmy się na jakichś zdjęciach, czy schematach. Klimoo moim zdaniem trochę przesadził, ja starałem się być bardziej "wstrzemięźliwy" z ilością masy i oprzeć mniej więcej na tym co utkwiło mi w przeszłości w pamięci. Oczywiście w przypadku malowania emaliami, nie ma szans od razu na drugą warstwę, tak więc nałożony został tylko brązowy na trzy modele (dwa wg. koncepcji klimoo, jeden wg. mojej).
Malowanie szło bez problemów, ale musimy poeksperymentować z gęstością farby. Brązowy jest od Humbrola (nr ??? - uzupełnię), a z jakością tych farb bywa różnie. Farba była zbyt gruboziarnista, tak jakby za mało przetarta - nie wiem jak inaczej to opisać.
Co do samego efektu, to jednak nie do końca jestem zadowolony. Sporo krawędzi brązowych plam wyszło zbyt ostro, a przecież chodzi o te 1÷2mm przenikania się farb w graniach plam. Myślę, że farbę trzeba natryskiwać z ciut większej odległości i bezwzględnie pod kątem prostym do malowanej płaszczyzny, aby pewien gradient miał szansę powstać w miejscach osłoniętych wałeczkami z patafixu. Malując te modele myślę, że daliśmy się ponieść potrzebie "dobrego wymalowania" modelu i kierowaliśmy aerograf w każdy zakamarek, często pod kątem.W każdym razie nadzieja na oczekiwany efekt pozostaje, ale to już działka klimoo, bo ja w amerykańskiej pancerce nie mam możliwości się wykazać (nudy, nudy i jeszcze raz nudy).
Jeśli zaś chodzi o kamuflaż, to moim zdaniem na dwóch czołgach wg. koncepcji klimoo nie wygląda on tak jak powinien. Nałożenie zielonego myślę, że jest w stanie zamaskować ewentualne błędy w plamach, jak np. ostre "kliny". Wniosek na przyszłość - odtwarzać znane schematy historyczne, a nie wymyślać nowe pod presją czasu.
Sceneria zdjęć taka sobie - nadal nie mamy stojaka w postaci deski z otworami. Przy czyszczeniu aerografu przetestowaliśmy wynalazek z butelką napchaną ręcznikami papierowymi - całkiem dobrze się sprawdził.
____________________________________________________________________________
2012-10-20
Tak Jak myślałem, Patafix był w "moim" Tesco jednorazowo, aktualnie nie ma po nim śladu...
____________________________________________________________________________
2012-10-30
Patafix widziałem dzisiaj w Rossmanie, prawdopodobnie jest w stałej ofercie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz