2006-01-18

WARSZTAT [Flashback] - Czyszczenie z farby - część II - gdy nitro to za mało...

FLASHBACK - to cykl postów dotyczących wydarzeń sprzed założenia bloga.

Opublikowano na blogu: 2011-12-14.

Artykuł pochodzący z 2006 roku z naszej starej strony internetowej 
(po korekcie, ale i tak może być trochę nieaktualny)

UWAGA!!! - Artykuł dotyczy czyszczenia figurek METALOWYCH.

W artykule tym chciałbym przedstawić ciekawy sposób czyszczenia figurek. W zasadzie doczyszczania, bo na pomysł ten wpadłem wtedy, gdy nabywając figurkę z drugiej ręki, trafiłem na jakąś bardzo oporną farbę którą ktoś pokrył Pretoriańskiego Łowcę (#2). Być może był to Tipp-Ex, lecz tego nie jestem pewien. W każdym razie kąpiel w nitro i szczoteczka do zębów nie pomogła - usunęła farbę, ale pozostał paskudny biały nalot. Zerknąłem do narzędzi i w komplecie końcówek do miniszlifierki znalazłem szczotkę z miękkim drutem (bardzo miękkim, prawdopodobnie z mosiądzu) koloru złotego, była też koloru srebrnego, ale na pewno do takich zastosowań byłaby ona za twarda. Oczywiście kolor złoty niczego nie gwarantuje, do normalnych wiertarek szczotki też bywają złote i bynajmniej nie są miękkie, dlatego trzeba się empirycznie przekonać, czy dana szczotka się nadaje. Podstawowym pytaniem jest to, czy taka szczotka nie uszkodzi figurki. Odpowiedź brzmi: nie. Szczotka z odpowiednio miękkimi drutami jest tak delikatna, że można przyłożyć do niej palec i nic się mu nie stanie. Czuje się leciutkie drapanie, ale szczotka nie uszkadza skóry. Oczywiście nie biorę odpowiedzialności za to że jakaś szczotka okaże się za twarda i skórę komuś podrapie... Opisuję tylko swoje doświadczenia.

Po upewnieniu się, że szczotka jest delikatna, ustawiłem obroty gdzieś między minimalnymi, a średnimi i zacząłem czyścić figurki. Najwygodniej czyści się figurkę gdy jest ona zamocowana w imadle. Rewelacyjnie udało mi się usunąć resztki farby ze szczelin i ten paskudny nalot z Pretoriańskiego Łowcy. W sumie wyczyściłem wszystkie figurki, które były wtedy po kąpieli w nitro. Było ich około 15. Niestety właśnie koło tej liczby oscyluje żywotność takiej szczotki. Kształty figurek i mnóstwo zakamarków sprawiają, że szczotka zmuszona jest do pracy w dość trudnych warunkach, druty dość mocno się wyginają i po prostu wylatują ze szczotki. Dla bezpieczeństwa trzeba mieć założone okulary ochronne. Po oczyszczeniu wszystkich figurek szczotka straciła co najmniej połowę drutów, które znajdowały się w promieniu 1,5 metra od imadła. Niektóre wbiły się do bluzy z polaru na sztorc, trochę mnie kłując.

Efekt według mnie jest bardzo dobry, figurki wyglądają nawet lepiej niż z blistra, gdyż miękkie druciki polerują powierzchnię (dobra propozycja dla tych którzy lubią grać niepomalowanymi figurkami - przynajmniej będą im się błyszczeć). Nie stwierdziłem uszkodzeń figurek. Problemem jest szczotka. Miałem ją w zestawie 200 końcówek do miniszlifierki. Kosztował on 40 PLN, a przydatna szczotka była tylko jedna... Oczywiście jest tam też masa różnych innych końcówek. Na Allegro można znaleźć nieduże zestawy, w których znajdują sie cztery "złote" szczotki, prawdopodobnie odpowiednio miękkie do czyszczenia figurek. Niestety sam kolor nie jest tego żadną gwarancją. Cena ok. 16 PLN + wysyłka.

Podczas czyszczenia należy pamiętać o robieniu przerw, gdyż miniszlifierka pracuje z dość dużymi obciążeniami. Podkreślam potrzebę ochrony oczu, gdyż druty potrafią wbić się głęboko w cienki polar. Pomysł ten będzie dla wielu osób po prostu ciekawostką, niektórym odpowie na pytanie: co można zrobić figurce miniszlifierką?... Pozostaje pytanie, czy nie obniży się przyczepność farby do wypolerowanej powierzchni figurki.

badjaq
18.01.2006


PS.
Żadna z wyczyszczonych w ten sposób figurek nie została jeszcze pomalowana (sic!), więc na chwilę obecną nie znam odpowiedzi na ostatnie pytanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz