2014-04-24

WARSZTAT - Podstawka malarska (DIY)


Ogromna ilość czekających na pomalowanie 15-milimetrowych figurek do Flames of War, zmusiła mnie do poszukania jakiegoś wygodnego rozwiązania, które ułatwiłoby mi to przedsięwzięcie. Podpatrzone w internecie pomysły generalnie nie przypadły mi do gustu. Dość popularne przyklejanie kilku modeli do drewnianych, "laryngologicznych" szpatułek może i ułatwia nanoszenie podkładu aerografem, ale nie daje swobodnego dostępu pędzla do figurki i raczej nie jest wygodne zarówno pod kątem trzymania w ręce, jak i operowania całością w trakcie malowania, a nawet prozaicznego podnoszenia ze stołu.

Zdecydowałem się na prostą koncepcję, polegającą na zastosowaniu gwoździ, do których mocowane będą figurki oraz podstawki z otworami. Malowanie "na gwoździu" ma w zasadzie same plusy. Jeśli jest on odpowiednio długi, można wygodnie trzymać go w ręce, pochylać oraz swobodnie nim kręcić (a zarazem całą figurką), a przede wszystkim nic nie wadzi w trakcie malowania pędzlem - mamy pełne 360 stopni swobodnego dostępu do modelu.


Pomysł miałem już jakiś czas w głowie, ale projekt ruszył dopiero wtedy gdy przypadkiem w markecie (wcale nie budowlanym) trafiłem na gwoździe idealne. Po pierwsze mają gładkie łebki (co ułatwi przyklejanie modeli), po drugie są chromowane (raczej zdrowsze w kontakcie ze skórą niż ocynkowane lub surowe i nie mają charakterystycznego "metalicznego" zapachu), po trzecie są skręcone (lepiej się je czuje i kręci nimi w ręce). Zdecydowałem się na dwie długości, bo nie wiedziałem która będzie lapsza: 80 i 100mm; średnica to 4mm. Okazało się, że obie są odpowiednie do trzymania w ręce, a dodatkowy plus jest taki, że z tyłu stojaka można umieszczać figurki na dłuższych gwoździach, a z przodu na krótszych, co jest bardzo wygodne.

Jeśli chodzi o podstawkę, to oczywistym materiałem na nią jest drewno. Ważne wydało mi się, aby było ono twarde, spoiste oraz jak najcięższe, do tego proste (wiadomo) i suche, by się nie wypaczyło z czasem oraz oczywiście heblowane. Skąd takie wziąć? Sprawa jest prosta, wystarczy poszukać gotowych progów drzwiowych, które wykonywane są z różnych gatunków drewna i na różną długość. Bez problemu można je kupić w każdym markecie budowlanym. Ja zdecydowałem się na jesion, bo dębowe były wykonane z klejonki (bez sensu), a bukowe wszystkie były krzywe (łukowate). Wybrałem jak najgrubszy (27mm) metrowy próg o szerokości 80mm, oczywiście upewniając się, że na pewno jest idealnie prosty (by dobrze leżał na stole). Były też progi o szerokości 100mm, ale uznałem, że dla swobodnego korzystania z podstawki ważniejsza jest jej szerokość, a nie głębokość. Zaokrąglone wykończenie jednej krawędzi bardzo poprawia estetykę.


Za próg zapłaciłem 28zł, a za gwoździe 7zł, czyli całość kosztowała mnie 35zł. Po przecięciu na cztery równe części otrzymałem 25-centymetrowe kawałki, które razem z gwoźdźmi stworzą podstawki malarskie za śmieszną cenę ~9zł/szt. Oczywiście jeśli ktoś ma starą, odpowiednio grubą deską oraz gwoździe, to koszty przedsięwzięcia spadają do zera.


Deskę pociąłem ręczną piłą tarczową SKIL 5840 (tarcza 140mm), którą kupiłem specjalnie by w przyszłości przerobić ją na modelarską piłę stołową w ramach projektu "Modelarska Piła Stołowa", który oczywiście zrelacjonuję na blogu (brak piły umożliwiającej swobodne i precyzyjne cięcie paneli podłogowych i blokuje projekt "Podziemia" w skali 28mm). Na piłę założyłem na próbę tarczę BOSCH z serii 'Special' do gładkiego cięcia różnego rodzaju płyt wiórowych, a także metali nieżelaznych (np. profili aluminiowych!) - jak widać, przecięła twardy jesion bardzo czysto. Ciąłem wzdłuż przymocowanej ściskami prowadnicy, za którą posłużył kątownik, więc udało się uzyskać kąt 90 stopni. Oczywiście deskę można pociąć czymkolwiek; gdybym nie miał tej piły to pewnie męczyłbym się brzeszczotem do metalu, by uzyskać gładką powierzchnię i użyłbym tzw. korytka do cięcia (ale akurat takiego szerokiego nie mam). Powierzchnie wygładziłem szlifierką oscylacyjną Proxxona na 12V z założonym papierem 320 oraz ręcznie papierem 1000; wszystkie krawędzie zaokrągliłem.


Siatkę otworów rozrysowałem na papierze. Jest to oczywiście wygodniejsze niż robienie tego bezpośrednio na każdej z czterech desek oraz nie zostawia żadnych śladów ołówka, ponadto zapewnia powtarzalność. Kartkę mocowałem każdorazowo gumką, by się nie przesuwała. Jako punktaka użyłem rysika ślusarskiego z końcówką z węglika, który dobrze w tej roli się sprawdził. Do tego celu można użyć zwykłego gwoździa, ale lepszy będzie utwardzony wkręt do drewna lub czarny do płyt GK.


Otwory można wiercić oczywiście ręcznie, ale trzeba się starać by był jak najbardziej prostopadłe do powierzchni podstawki. W przeciwnym razie gwoździe będą stały krzywo i będzie to wyglądać nieestetycznie. Ja użyłem stojaka wiertarskiego w komplecie z muliszlifierką Proxxon 12V, która nie jest zbyt mocna i trochę się namęczyła wiercąc w twardym drewnie. Dzięki zastosowaniu stojaka mogłem nastawić głębokość wiercenia oraz użyć prowadnicy, dzięki czemu odległości otworów od tylej krawędzi są równe. Największe wiertło jakie mogę zamocować w multiszlifierce to 3mm, więc konieczne było rozwiercenie otworów na 4mm, do czego użyłem wkrętarki, która jest lżejsza i mniejsza niż wiertarka, przez co łatwiej się nią operuję i kontroluje głębokość wiercenia, do tego ręka się tak nie męczy. Krawędzie otworów fazowałem frezem o średnicy 10mm zarówno przed rozwierceniem (aby wiertło pogłębiło otwór centrycznie i nie uszkodziło sąsiedniej powierzchni, szczerbiąc drewno) jak i po - w celu ładnego wykończenia. W całej operacji najważniejsze było aby się nie przewiercić na wylot, dlatego na wiertłach zaznaczyłem cienkim markerem bezpieczną głębokość.


W trakcie realizacji (gdzieś na etapie rysowania siatki otworów) doszedłem do wniosku, że przecież podstawki wcale nie muszą służyć tylko do malowania małych figurek, ale także np. czołgów lub nawet figurek 28mm (choć w tej kategorii jednak rządzą korki winiarskie). Poza tym ilość otworów jakie w nich wykonałem jest zdecydowanie większa niż wygodna w obsłudze ilość figurek, które mogą być w niej umieszczone. Ta ilość raczej ma zapewnić sporą swobodę w rozmieszczaniu i łatwość wyjmowania gwoździ. Zdecydowałem w każdej podstawce powiększyć 5 otworów do rozmiaru 6mm, aby móc umieszczać w nich śruby M6, na których będzie można zamocować coś większego. Właściwy rozmiar to "rozwiercone 6mm", bo zastosowanie wiertła 6,5mm spowodowałoby już dość spore chwianie się śrub w otworach (zwłaszcza długich).


Powyżej pierwsze przymiarki z gwoździem i śrubą oraz zdjęcie przedstawiające piękne usłojenie jesionowej deski, a także równe rzędy otworów.


Podstawki po ponownym ręcznym przeszlifowaniu papierem 1000, a potem 2500, pomalowałem jedną warstwą satynowej lakierobejcy w kolorze orzecha (niestety rozpuszczalnikową, więc na razie podstawki mocno śmierdzą). Po wyschnięciu lakierobejcy ponownie użyłem papieru 2500. By jakiś element pomalować od razu w całości użyłem mojej drugiej metody - podkładek w postaci kulek z folii aluminiowej (pierwsza to wbicie małego gwoździa i podwieszenie elementu). Drewno jest twarde i słabo chłonie, więc maluje się je poprzez maksymalne rozcieranie dość sztywnym pędzlem małych ilości lakieru. Podstawek nie trzeba malować, jednak surowe drewno ma tendencję do brudzenia i wolałem je jednak zabezpieczyć.

Ponieważ górna powierzchnia wyglądała dość mdło, postanowiłem większe otwory zaakcentować czerwonym kolorem. Jest to zwykła czerwona farba akrylowa od Army Paintera, którą aplikowałem patyczkiem do uszu. Poza tym kolor to także informacja wizualna - informuje gdzie są większe otwory. Podstawki mogą w przyszłości nie raz pojawić się na zdjęciach, więc nakleiłem na nie logo bloga. Jest to wydruk z drukarki laserowej 1200dpi na papierze-naklejce. Krawędzie zostały zaczernione markerem, a całość po przyklejeniu i mocnym dociśnięciu została zabezpieczona dwoma warstwami matowego lakieru bezbarwnego. Poniżej gotowa podstawka malarska z figurkami do FOW, zamocowanymi Patafixem na gwoździach.


Jestem bardzo zadowolony z rezultatu, bo całość wygląda bardzo estetycznie, a przede wszystkim jest bardzo funkcjonalna. Gwoździe wchodzą w otwory bez większego oporu, ale na tyle głęboko, że się nie chwieją. Można je swobodnie rozmieszczać, bo otworów jest dużo. Bardzo łatwo sięgnąć po figurkę, którą chcemy akurat wyciągnąć. Jeśli Patafix okaże się zbyt słaby, to użycie piankowej taśmy montażowej rozwiąże problem (testowane na czołgach). Co prawda podstawka powstała raczej z myślą o odkładaniu indywidualnie malowanych modeli, ale równie dobrze można modele w niej umieszczone zapodkładować aerografem.

Poniżej przykład czołgu zamocowanego na śrubie o długości 100mm. Dużą powierzchnię mocowania można uzyskać po zeszlifowaniu główki tzw. śruby zamkowej. Naklejka z logo bloga cieszy oko :).


Jeśli chodzi o ewentualne ulepszenia, to można rozważyć podklejenie od spodu czterech gumowych, bądź sylikonowych nóżek. Podstawka jest dość ciężka, bo waży 300 gramów i specjalnie się nie przesuwa, ale nóżki sprawiłyby, że nawet by nie drgnęła na stole. Można ewentualnie podkleić ją na całej powierzchni cienkim filcem. Można także wywiercić od boku otwory i umieścić w nich walcowe magnesy neodymowe, wtedy kilka podstawek nie rozsuwałoby się tylko tworzyło jedną długą.

4 komentarze:

  1. O, widzę mój nowy stojak na pędzle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Proste, a efekt warty zastosowania. Do tego lubię majsterkowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet dostałem propozycje wykonania takiego kompletu za kasę :). Nie mam czasu i się nie podjąłem, ale przecież na dobrą sprawę wystarczy wiertarka i np. kuchenna deska do krojenia. Jeśli będzie za cienka, to można skręcić lub skleić dwie, a jeśli za szeroka to przeciąć ją zwykłą piłą wzdłuż na dwa kawałki. Wiercić można na wylot, a potem od dołu przykleić tekturę 1mm. Jednak gwoździe 100mm lepiej się trzyma w ręce.

      Usuń