Wiercenie to kluczowy etap całego przedsięwzięcia. Ilość otworów tak naprawdę wynikła z wielkości uzyskanego drewnianego bloku, natomiast ich wielkość oraz rozplanowanie dostosowałem dokładnie do moich potrzeb.
Podstawową sprawą przy wierceniu dość głębokich otworów (60mm) jest zachowanie ich prostopadłości z powierzchnią, dlatego na początku użyłem multiszlifierki Proxxona na stojaku. Ponadto prowadnica na podstawie zapewniła wywiercenie otworów w jednej linii, gdyż ich zaznaczenie nie było idealne.
Zanim przeszedłem do wiercenia większymi średnicami wierteł, otwory trochę rozwierciłem rozwiertakiem, aby nie ukruszyć twardego drewna.
Otwory rozwiercałem stopniowo do uzyskania średnic 7 i 10mm. Blok dla bezpieczeństwa skręciłem śrubami. Ponadto śruby posłużyły do przykręcenia od dołu kawałka panela podłogowego, zabezpieczającego przed wyszczerbieniem spodu bloku przez przechodzące na wylot wiertło (zależało mi na jak najgłębszych otworach).
Wyszło całkiem przyzwoicie - tylko jedno wyszczerbienie, które łatwo da się dokleić. Otwory wyszły dość prostopadle, choć wiadomo nie super idealnie. Aby komfortowo wiercić w takim bloku przydałby się stojak do wiertarki (i to nie taki najtańszy, bo w nich zwykle występuje efekt skręcania przy wierceniu głębszych otworów), albo wiertarka kolumnowa.
Aby nie utrudniać pierwszego etapu oraz przypadkiem nie uszkodzić sobie "drugiego poziomu" stojaka, dokleiłem go po wywierceniu pierwszej partii otworów. Wykonałem w nim otwory prowadzące multiszlifierką zamocowaną na stojaku przed przyklejeniem, bo tak było wygodniej.
Mały kawałek deski również był zwichrowany, więc musiałem go dobrze docisnąć. Użyłem trochę dłuższych śrub oraz tym razem byłem już zaopatrzony w porządne ściski 2,5", z odlewanymi ramami, jeszcze ze starej angielskiej produkcji firmy Irwin/Record (upolowane na Allegro).
Tym razem poeksperymentowałem sobie z wiertłem łopatkowym 8mm - nawet nieźle wchodziło w twarde drewno i go nie szczerbiło. Finalnie i tak otwory rozwierciłem zwykłym wiertłem, zaznaczając na nim głębokość otworu (otwory "drugiego poziomu" nie są wiercone na wylot).
Otwory 13 i 20mm wykonałem specjalnymi wiertłami do drewna. W przypadku mniejszej średnicy trochę zaczęło przypalać twarde drewno (zapach / zaczernienie obrabianej powierzchni). Otwór 20mm wyszedł mi trochę nieprostopadle, ale przy takiej długości wiertła nie miałem jak patrzeć od boku czy idzie prosto (blok trzymałem między stopami). Jak widać takie wiercenie robi niezły bałagan...
Otwory po śrubach z przodu rozwierciłem do odpowiednich średnic, a z tyłu zaczopowałem kołkami do drewna na kleju. Dosłownie kilka wyszczerbionych miejsc zaszpachlowałem klejem wymieszanym z drobnymi trocinami - to dość dobra metoda naprawiania drewna, niewidoczna po malowaniu pod warunkiem, że maluje się lakierami, a nie penetrującymi bejcami (chociaż akurat twardym drewnie penetracja jest minimalna).
Po sklejeniu całość (oprócz zaokrągleń które szlifowałem wyłącznie ręcznie) wyszlifowałem szlifierką oscylacyjną. Buk jest na tyle twardy, że brzegi otworów mogłem lekko zaokrąglić kamieniem (!) na multiszlifierce.
Całość prezentuje się bardzo estetycznie i jak widać spełnia założenia. Pozostało jeszcze dokręcenie tyłu, pomalowanie oraz poradzenie sobie z wywierconymi na wylot w przedniej części otworami.
Kawał solidnej roboty.
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńZacne, bardzo zacne. Czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńStojak jest gotowy, więc ostatni post to kwestia obróbki zdjęć.
Usuń