2014-05-01

INNE - POLIGON 2014 - prawdopodobnie pierwsza w necie relacja z imprezy


POLIGON 2014  (1-2 MAJ 2014) / MUZEUM LOTNICTWA POLSKIEGO W KRAKOWIE

Pierwsze w 100% bitewniakowe spotkanie zagościło w Krakowie, zasypując (mam nadzieję, że na stałe) wielką imprezową dziurę na południu Polski. Nie było opcji nie wybrać się i nie zobaczyć, więc pojechałem pooglądać, po podglądać, pogadać i może coś pokupować. W dodatku od kilku lat planowałem po prostu zwiedzić Muzeum Lotnictwa, ale jakoś nigdy nie potrafiłem do tego się wystarczająco zmobilizować, jednak połączenie przyjemnego z przyjemnym okazało się argumentem nie do obalenia.

Mimo obecnych utrudnień komunikacyjnych, związanych z remontem linii tramwajowej, wybór miejsca imprezy jest moim zdaniem strzałem w dziesiątkę. Nowoczesny, niedawno wybudowany gmach główny, wraz ze znajdującymi się w nim eksponatami, stworzyły wspaniałą oprawę dla tej de facto militarystycznej imprezy.


WEJŚCIE NA IMPREZĘ

Trochę dziwnie wyglądało moje wejście na imprezę. Czytałem co nieco i wiedziałem, że wjazd na dwa dni kosztuje 25zł i ma formę akredytacji, a na jeden dzień wystarczy kupić zwykły bilet do muzeum za 14zł. Udałem się wiec do kasy i kupiłem bilet. Chcąc wejść na część ekspozycyjną minąłem ochroniarza, ale nikt biletu ode mnie ani nie oczekiwał, ani go nie sprawdzał. Co prawda po prawej stronie siedziało jakichś dwóch gości przy ławce, ale po wieku, ogólnym wyglądzie i koszulkach o tematyce sztuk walki nie wyglądali, że mają cokolwiek wspólnego z imprezą. Nawet nie mieli karteczki z napisem POLIGON na ławce, a jedyny (z tego co potem zauważyłem) stojak z "poligonowym" plakatem (i jego programem) zamiast stać koło nich i informować o imprezie wchodzących do muzeum, stał daleko przy jednym ze stołów i to bokiem. Po wejściu między stoły, zorientowałem się, że wszyscy mają białe identyfikatory z napisem "POLIGON 2014" i nick'ami. Po chwilowej konsternacji wróciłem do wejścia i po zobaczeniu owych magicznych identyfikatorów na ławce zagadałem, czy nie mógłbym dostać identyfikatora, bo przyjechałem na imprezę. Niestety od dwóch bardzo znieczulonych na otoczenie panów usłyszałem, że jak na jeden dzień, to wystarczy bilet i że żadnego identyfikatora nie dostanę. Tłumaczenia, że jednak posiadanie identyfikatora ułatwiłoby nawiązanie kontaktu ze znajomymi z internetu, z którymi znam się jedynie po nick'u nic nie dały. Cóż, w ten sposób na imprezę wszedłem jako zwykły "Apacz" i kilku osobistych znajomości z pewnością nie nawiązałem. Następnym razem organizatorzy powinni pomyśleć o akredytacji na jeden dzień.

BOLT ACTION  (WARCHIMERA)


Pierwszy stół, na który się udałem, to stoisko Warchimery z grą Bolt Action, która dość mocno ostatnio wchodzi nie tylko na polski rynek i w ogóle dynamicznie się rozwija. Dobrym przykładem jest najnowszy model Shermana opracowany z firmą Italeri, który miałem przyjemność oglądnąć (w wypraskach). Na pewno będzie tego więcej. Cieszą blistry. Ogólnie modele ładne, podręczniki kolorowe, ale ta skala... Cóż dla mnie WW2 w skali 28mm to byłaby konieczność robienia kolejnego zestawu makiet, na które po prostu zaczynam nie mieć miejsca. Gra generalnie fajna jako gra "pierwszego wyboru". Ja już wybrałem FOW'a jesli chodzi o WW2, więc raczej na BA się nie zdecyduję, a poza tym skirmish bez walki w zwarciu mieczami i toporami, to dla mnie tak trochę bez sensu. Dzięki za miłą rozmowę.

PMC 2640  (MARCIN GERKOWICZ - AUTOR)


Fajnie, że na imprezę wybrał się Marcin Gerkowicz, gdyż mogłem dowiedzieć się co nieco o jego autorskim systemie PMC 2640. Nie wiem czemu, ale generalnie czyste, bądź post-apo Sci-Fi dziwnie mnie kręci. Chyba przez ileś tam książek przeczytanych w licealnych czasach, minigierkach strategicznych wydanych dawno temu przez Sferę ("W Cieniu Saturna" i inne) oraz "Strefie Śmierci" publikowanej w Magii i Miecz. O tym, że figurki Sci-Fi w skali 10, bądź 15mm mogę być fajne, przekonałem się tak naprawdę dzięki Pietii i jego blogowi, gdzie co jakiś czas publikuje coś ciekawego w tym temacie. Gra wydaje się ciekawa i dopracowana, posiada wydany po angielsku drukowany podręcznik, który można kupić na stronie Assault Publishing. Figurki Oddziału Ósmego, są naprawdę bardzo ładne i całość wygląda bardzo atrakcyjnie. Ciekawa sprawa warta rozważania. Dziękuję autorowi oraz Sarmorowi za rozmowę, przepraszam panią, która próbowała się nauczyć grać, gdyż trochę z pewnością jej poprzeszkadzałem.

GODSLAYER / X-WING  (CUBE)

Stoisko firmy Cube, która od niedawna ma sklep także w Krakowie (niestety dla mnie to drugi koniec miasta) prezentowało w zasadzie jedynie dwie gry - Godslayer i X-Wing. O drugiej się nie wypowiadam, gdyż po prostu nie spłynęła na mnie łaska/dar lubienia, rozumienia, podniecania się Gwiezdnymi Wojnami. Pierwsza natomiast zrobiła na mnie wielkie wrażenie i było to w zasadzie pierwsze wrażenie, gdyż po prostu o tej grze do tej pory nie słyszałem.

Godslayer, to shirmish w którym sześć frakcji walczy ze sobą. Każda z frakcji posiada trzy podfrakcje, a kluczowe znaczenie mają liderzy i ich zdolności specjalne. Generalnie jest to mieszanka fantastyczno-historyczna oparta o naprawdę bardzo ładne i szczegółowe metalowe figurki. W dodatku nie jest bardzo droga, gdyż podręcznik (pięknie wydany) składający się z dwóch części - rulebooka i fluffbooka kosztuje 120zł, a box stratowy 160. Wg informacji od chłopaków ze stoiska za około 500zł można już naprawdę fajnie pograć. Figurki frakcji rzymianocośtam cholernie mi się spodobały (producent jest włoski). W ogóle wybór modeli jest bardzo duży, a rozgrywka wygląda na przyjemną i szybką. Całość wygląda bardzo apetycznie, z pewnością będę śledził losy tego ciekawego skirmisha.


BATTLEGROUP KURSK / FORCE ON FORCE (FANS)

Silna ekipa skupiona wokół bloga Codename: Wargaming! prezentowała grę Battlegroup Kursk (w większym stopniu) i Force on Force (w mniejszym). W oczy rzucała się przede wszystkim bardzo ładna, duża makieta do Kurska. Piaskowe drogi to naprawdę fajny i ładnie wyglądający pomysł, ale wymaga pewnej odwagi (albo dobrego odkurzacza). Modele porządnie pomalowane, całość ciekawa, ale dla mnie niestety to kolejny system WW2 w kolejnej skali, więc traktuję go jako ciekawostkę (podobno można grać także figurkami w skali 15mm). Chłopaki popełnili przed kamerą prezentacje obu systemów, więc pewnie za niedługo (na youtube?) będzie można je zobaczyć. Co do prezentacji Force on Force, to polityczna poprawność wymaga raczej przedstawiania przeciwników jako: terrorystów, rebeliantów, separatystów (ostatnio modne), a nie jako arabów, bądź murzynów, ale co tam :).


NEWBURY RULES / BOGOWIE WOJNY / QR MINIATURES / SYSTEM AUTORSKI BEZ NAZWY

"Klasyczne" systemy historyczne to nie jest obszar moich zainteresowań, no może oprócz jakichś cieplejszych uczuć płynących od czasu do czasu w stronę OiM (zwłaszcza przy okazji dostępności jakiegoś fajnego podjazdu historycznego, zachęcającego do wejścia w ten system). Tak więc obecność systemu "napoleońskiego" jedynie zarejestrowałem, z ciekawością natomiast pokręciłem się koło stoiska QR Miniatures, które było raczej stołem pokazowym, a nie stricte stoiskiem sprzedażowym. Fragment wywiad udzielonego przed kamerą, pozwolił zapoznać się z najbliższymi planami firmy - wydaniem figurek z Powstania Kościuszkowskiego spowodowanym zainteresowaniem graczy z USA oraz wydaniem Mongołów pod kątem bitwy pod Legnicą, a także nawiązaniem współpracy z jakąś firmą z Antypodów. Ciekawostką pozostanie dla mnie drugowojenny stół, na którym rozgrywała się bitwa wg zasad autorskiego systemu. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

- Jaki to system/gra?
- Autorski.
- Ale ma jakąś nazwą?
- Nie.
- A stronę internetową?
- Nie.
- A podręcznik?
-... (w tym momencie dostałem wydruk zasad z nie jedną poprawką naniesioną długopisem).

Cóż, autor na imprezę przyjechał po prostu pracować, a nie promować...


FLAMES OF WAR / DEADZONE  (VANAHEIM / THE NODE)

Vanaheim nie wystawił stoiska, ale zajął się częścią turniejową, ponadto prowadził naukę gry w WFB. Silvar z The Node prowadził naukę gry w Deadzone, którą m.in. można było kupić na stoisku sklepu mgła.pl z Jaworzna.


Mimo, że Flamesów miało na Poligonie nie być, to jednak krakowskie środowisko FOW'a się zmobilizowało i w ramach obecności na imprezie Vanaheima, w którym się spotykają, wystawili stół i prowadzili naukę gry. Grę dobrze promowała porządnie pomalowana "maczkowa" dywizja. Cieszę się, gdyż w końcu udało mi się nawiązać osobisty kontakt z graczami z Krakowa i choć warunki lokalowe w Vanaheimie nie są zbyt różowe, to liczę raz na czas na wspólne granie (gdy w końcu ten temat u mnie uczciwie ruszy), ale przede wszystkim na krakowskie turnieje w przyszłości. Domki Auhagena w skali H0/TT znalazły się podobno na makiecie całkiem przypadkowo i były uważane za za duże. Miło było wytłumaczyć, że są jak najbardziej na miejscu i w sam raz :). Jak widać nieotwierane dachy to nie jest problem.


TURNIEJE:  WH40K, WARMACHINE

Turniej czterdziestki takie jak zawsze - na stołach setki figurek i setki kostek :D. Generalnie coraz więcej dużych modeli na stołach. Sala ma spory potencjał - można w niej zmieścić naprawdę dużo stołów.


Równolegle kilka stołów było okupowanych przez graczy Warmachiny. Jednym z nich okazał się Yaro - znajomy z krakowskich turniejów Warzone sprzed 8-9 lat. Powiedział, że może da się namówić na grę na jesieni pożyczoną armią na "naszym" (pawie) corocznym warzonowym turnieju (o ile uda się go w tym roku zrobić).

EKSPOZYCJA MUZEALNA

Skoro kupiłem bilet do muzeum, to wybrałem się je zwiedzić, zresztą nie sam, gdyż na imprezę wpadł będący przejazdem (długi weekend) Sander, więc przy okazji była chwila, by pogadać. Jak widać poniżej, w muzeum jest kilka rodzynków z czasów WW2. Co do całokształtu ekspozycji, zwłaszcza tej zimnowojennej, to jednak myślałem, że jest w lepszym stanie. Niestety sporo eksponatów jest po prostu zaniedbanych - brakuje części, elementów poszycia, schodzi stara wyblakła farba - przez to wyglądają niestety jak złom, a nie eksponaty muzealne. Zwiedzających było całkiem sporo, jednak nie aż tak by przeszkadzali (moim zdaniem), poza tym część turniejowa odbywała się na piętrze.


PODSUMOWANIE

Jestem bardzo zadowolony, że się wybrałem, choć byłem jedynie obserwatorem, a nie czynnym uczestnikiem. Zobaczyłem kilka ciekawych rzeczy, odbyłem kilka fajnych rozmów, poznałem kilka osób, nic nie kupiłem. Na drugie dzień się nie wybieram (pewnie będzie on wyglądał identycznie jak pierwszy). Zresztą wszystko toczyło się w spokojnym tempie, gdyż nie było jakiegoś sztywnego programu z rozpiską godzinową (eventów jako takich chyba nie było w ogóle). Może właśnie brakło trochę takiej animacji imprezy, orga z przysłowiowym megafonem, który informowałby że coś właśnie się zaczyna się dziać, albo że zapraszamy na to, czy owo. Na dobrą sprawę do tej pory nie mogę zrozumieć funkcji tych dwóch panów przy ławce, trochę brakło stanowiska organizacyjno-informacyjnego z prawdziwego zdarzenia i informacji dla wchodzących do muzeum, co to w ogóle za impreza. Na przyszłość warto pomyśleć o części modelarsko-warsztatowej i ściągnięciu choćby jednego stoiska z chemią. Nie powinno być to wielkim problemem, gdyż jest w Krakowie kilka sklepów z tym co nam potrzeba. Miejsce świetne i właśnie takie opinie słyszałem przemieszczając się pomiędzy różnymi stołami i stoiskami. Klimat Muzeum Lotnictwa jest naprawdę niepowtarzalny, a takie rzeczy jak sąsiedztwo stoiska z drugowojennym bitewniakiem z oryginalnym Spitfire'em - bezcenne. Decyzję organizatorów o wyniesieniu się ponad karcianki i planszówki uważam za słuszną i podpisuję się pod nią obiema rękami, zresztą planszówki i karcianki po prostu kalały by to wyjątkowe miejsce. Życzę sobie i innym POLIGONU 2015 już za rok!


Prosimy o przesłanie informacji na nasz adres mailowy, jeżeli ktoś nie życzy sobie, aby jego zdjęcie było zamieszczone na naszym blogu. Po otrzymaniu informacji wizerunek zostanie usunięty.

10 komentarzy:

  1. Dzięki za ciekawą relację i zdjęcia. Dobrze się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Było skromnie i dość leniwie, ale dzięki temu mogłem słyszeć własny głos i bez problemu zajrzeć w każdy kąt. Dzięki, Wookush, za ciekawą rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, fajnie, że jest już jakaś relacja.

    Kilka uwag:
    - prezentację Deadzone prowadził kolega Silvar z The Node, a nie Mgła,
    - PMC 2640 jest systemem jak najbardziej skończonym (co nie oznacza, że nie będzie dalej rozwijany - różne pomysły chodzą po głowach ;) ),
    - zasady do epoki napoleońskiej to byli Bogowie Wojny (polski system czekający na wydanie), a nie Newbury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uwagi - już poprawione.

      Usuń
    2. Z relacji z imprezy Torgill'a wynika że na tym zdjęciu jednak grali w Newbury, ale ten okres nie jest w obszarze moich zainteresowań i się na nim (ani na systemach z nim związanych) po prostu nie znam

      Usuń
  4. Dzięki za komentarze :). Przepraszam za kiepskie zdjęcia, ale przez ostatnie dwa tygodnie nie mieszkałem w moim "pierwszym" domu i nie miałem jak wziąć aparatu, dlatego wszystko było pstrykane komórką.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za recenzję :) przekażę organizatorowi uwagi na pewno i postaramy się
    na następny raz o więcej info przy wejściu i ukryjemy troszkę panów ochroniarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. To jako współautor makiety do Battlegroup: Kursk dodam tylko, że zasady tej gry pozwalają jak najbardziej na grę modelami z FoW (15mm), sami autorzy takimi również grają, dlatego gorąco polecam ten system jako alternatywę dla lekko "łorhamerowych" zasad FoW.

    Dzięki za recenzję i pozytywne opinie o naszych stołach - ta grupa fanów to Codename: Wargaming :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawki naniesione :). Co do grania, to ja bym chciał w końcu uruchomić jakiekolwiek granie w skali 15mm...

      Usuń